5 niedziela Wielkanocy C

Dz 14,21-27; Ps 145,8-13; Ap 21,1-5a J 13,31-33a.34-35

Zamyslenia nad Sowem

Po tym wszyscy poznają…

Po tym wszyscy poznają, że jesteście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali. (J 13,35)

Po tym wszyscy poznają…

Ostatnie dwa lata dyskusję publiczną zdominował temat pandemii. Z jednej strony oficjalne media nawoływały do coraz mocniejszych obostrzeń. A z drugiej strony, zwłaszcza tzw. media społecznościowe, pełne były teorii, że pandemii w ogóle nie ma, a wszystko wymyślono tylko po to, by przejąć kontrolę nad ludźmi.

W zasadzie zdumienie powinny rodzić już same autorytatywne wypowiedzi, odnoszące się z absolutną pewnością, do rzeczywistości, która nie mogła być jeszcze zbadana i poznana, bo po prostu nie było na to czasu.

Dodatkowo wypowiadają się osoby, które często nie mają żadnego przygotowania, a swoją wiedzę czerpią z internetu, naiwnie wierząc, że wszystko co znajdą w sieci jest prawdziwe, o ile oczywiście pasuje do ich koncepcji…

No cóż…, skrajne poglądy – niezależnie której ze strony – są stosunkowo proste i nośne w mediach, zaś dochodzenie do prawdy bywa bardzo mozolne i często mało spektakularne…

Prawdziwe przerażenie mogą rodzić także komentarze zamieszczane w mediach społecznościowych; zwłaszcza że są to często komentarze ludzi wierzących; ludzi broniących - w swoim przekonaniu - wiary i tradycji.

I wcale nie chodzi o to, że są różne poglądy. Wszyscy chodzili „po omacku” wobec nowego zagrożenia, zapewne więc wiele wprowadzonych zasad nie miało po prostu sensu. Można wtedy zadawać pytania, a nawet krytykować. Ale dlaczego w licznych komentarzach - po jednej i po drugiej stronie - było (i wciąż jest) tak dużo agresji, wręcz nienawiści?...

A przecież Święty Paweł w Pierwszym Liście do Koryntian pisze:

„Gdybym mówił językami ludzi i aniołów (…) Gdybym miał też dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym.” (Por. 1 Kor 13,1-2)

Gdybym nie miał miłości, byłbym niczym…

Po tym wszyscy poznają, że jesteście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali. (J 13,35)

Ale my mamy problem z miłością…

Pandemia tylko ten problem wyostrzyła. Ale on istniał wcześniej i dalej istnieje. My po prostu mamy problem z miłością… Ja i Ty, mamy ten problem.

Razem potrafimy dokonać rzeczy naprawdę wielkich. Ale często nasza współpraca jest taka trudna… Jakaś bezsensowna rywalizacja; może dążenie do pokazania się…, może dążenie do władzy…. Nie wiem…

A przecież Chrystus mówi:

Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym (…) (Por. Mt 20,26-27)

Po tym wszyscy poznają, że jesteście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali. (J 13,35)

A w naszych wspólnotach tyle podskórnych napięć…

Z tymi, których lubię, pracuje mi się świetnie, ale jak ktoś jest nie z mojej grupy, to nie ma u mnie żadnych szans…

A często te konflikty są już naprawdę historyczne… Dawno temu, coś się stało i tak trwa, zupełnie bez sensu… Bo ona mi kiedyś…, bo on kiedyś…

Słowa o przebaczeniu są często dla nas jakąś zupełną abstrakcją… Albo jest takie przebaczenie na niby, bo zadra zostaje i przy każdej następnej okazji powraca…

I tyle jest między nami niepotrzebnych słów: obmów, posądzeń, oszczerstw…

A czasem bywa jeszcze taka bezinteresowna złośliwość, która wprawdzie nic mi nie daje, ale przecież ja mu - ja jej - pokażę…

Po tym wszyscy poznają, że jesteście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali. (J 13,35)

Studiowałem trochę psychologię i jestem realistą…

Wiem, że po trochę tak być musi. Tam, gdzie są ludzie; tam, gdzie ludzie razem pracują; tam, gdzie wspólnie do czegoś dążą; gdzie chcą coś osiągnąć, napięcia być muszą. I konflikty są nie do uniknięcia. Po prostu taka jest dynamika grupy.

Ale mimo to wydaje się, że powinno być dużo lepiej.

Przecież w końcu współpracujemy w Kościele. A tutaj najważniejsza jest postawa służby…

Tak uczył Jezus. I słowem, i życiem tak uczył!

A przecież my jesteśmy uczniami Jezusa!... Tylko dlaczego o tym tak często zapominamy?...

Albo jeszcze inaczej: Tylko dlaczego o tym tak rzadko pamiętamy?...

Gdzie leży przyczyna?... Dlaczego tak mało wśród nas prawdziwej, Chrystusowej miłości?...

Może miał rację ksiądz Tischner, góral i filozof, gdy mówił, że chrześcijaństwo, to my musimy dopiero przyjąć; musimy się go dopiero nauczyć…

My dopiero musimy stać się uczniami Chrystusa…

A może przyczyną braku miłości między nami jest też fakt, że my po prostu często zapominamy, iż nasza miłość rodzi się z Chrystusowej miłości?...

Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem (…) (J 13,24)

Wpierw trzeba nam więc zaczerpnąć z tej Chrystusowej miłości… Wpierw trzeba poczuć się kochanym… Wtedy dopiero łatwiej jest kochać…

Ale czy ja czuję się kochany przez Chrystusa?... Naprawdę kochany?...

A może moje modlitwy – nawet te najbardziej liczne – to tylko wypełnianie zobowiązań albo tylko uczuciowe wzloty, bez prawdziwej przemiany serca.

A przecież Bóg mówi: Dam wam serce nowe. Serce z ciała, nie z kamienia. Serce zdolne kochać… (Por. Ez 36,26-27)

I znów: Nie chodzi tu tylko o uczucie. Serce w Biblii, to całe duchowe wnętrze człowieka. O przemianę ducha więc chodzi…

A tę przemianę - prawdziwą przemianę, a nie pozorne uzdrowienia – widać po owocach. Widać po tej najprostszej miłości…

Po tym wszyscy poznają, że jesteście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali. (J 13,35)

Jestem realistą…

Wiem, że daleko nam jeszcze do nowego nieba i nowej ziemi. I wiem, że nie tylko miłość na tym świecie będzie…

Ale wolno mi chyba pomarzyć, że gdy staniemy się bardziej uczniami Chrystusa; gdy spotkania z Nim zaczną przemienić nasze serca; wtedy będzie też więcej miłości między nami.

Wolno mi chyba pomarzyć, że na tej naszej ziemi, będzie już coś z nowego nieba i nowej ziemi, gdzie Bóg będzie Bogiem z nami.

Wolno mi chyba pomarzyć…

A może to jednak nie są tylko marzenia… Amen.

Ks. Bogusław Banach, PMK Mannheim

witamy head„Człowieka (…) nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć ani kim jest, ani czym jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie''
Jan Paweł II, Warszawa 1979

Serdecznie witamy na stronie internetowej Polskiej Misji Katolickiej w Mannheim! Wszystkim odwiedzającym tę stronę życzymy Bożego błogosławieństwa.

Nabożeństwa w Mannheim

Wszystkie Msze święte i nabożeństwa w St. Matthäus-Spitalkirche (68159 Mannheim, E6,2)
Msza święta w języku polskim
Sobota  godz. 18:30
Niedziela  godz. 9:30
  godz. 11:30
Środa  godz. 18:30
Piątek  godz. 18:30
Pierwszy czwartek m-ca  godz. 18:30
   
Adoracja Eucharystyczna
Pierwszy czwartek m-ca godz. 19:00 - 19.30
Pierwszy piątek m-ca  godz. 17.00 - 18.30
Pierwsza sobota m-ca  godz. 19.30 - 21.00
Ostatnia sobota m-ca godz. 17.30 - 18.30
   
Okazja do spowiedzi świętej
Środa, piątek, sobota godz. 18.00
Pierwszy czwartek m-ca godz. 18:00
Pierwszy piątek m-ca godz. 17:00
Pierwsza i ostatnia sobota m-ca godz. 17.30

Kontakt z biurem misji