Niedziela w Oktawie Narodzenia Pańskiego - Świętej Rodziny – B (2020)

20201223 080050

Rdz 15,1-5;21,1-3; Ps 105; Hbr 11,8.11-12.17-19; Łk 2,22-40

Miłość wpisana w rodzinę

(…) moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela. (Łk 2,30-32)

W centrum dzisiejszej Liturgii Słowa stoi dziecko.

Najpierw jest to dziecko wyczekiwane; dziedzic; syn obietnicy.

Abraham i Sara starali się o dziecko; pragnęli dziecka; ale już stracili nadzieję. I dopiero wtedy, gdy po ludzku wydawało się to niemożliwe, Sara poczęła i urodziła syna Izaaka.

Autor Listu do Hebrajczyków wyjaśnia, że stało się to dzięki wierze. Abraham i Sara uwierzyli obietnicy Boga, a ich wiara została potwierdzona darem syna. (Por. Hbr 11,8-11)

W Ewangelii widzimy inne Dziecko. Dziecko, które jest spełnieniem obietnicy zbawienia dla całej ludzkości.

Maryja i Józef przynoszą Jezusa do świątyni, by poświęcić go Bogu. I dziwią się, gdy na ich spotkanie wychodzą Symeon i Anna. Ci dwoje zaś potwierdzają niezwykłość przedstawionego w świątyni Dziecka.

Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju (…) Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela. (Łk 2,29-32)

W centrum dzisiejszej Liturgii Słowa stoi dziecko. Nic dziwnego. Przecież dzisiaj Niedziela Świętej Rodziny. A rodzina to: matka, ojciec i – jeżeli Bóg pobłogosławi – dziecko; dzieci.

To jest najprostszy opis rodziny. I najbardziej trafny! Wszystko inne, to sztuczne twory, które próbują uzurpować do miana rodziny, ale rodziną w sensie ścisłym nie są.

Rodzina: mama i tata, i dziecko. Rodzina: rodzice i dzieci. Dzieci, w miłości poczęte i miłością otoczone.

Że ta miłość to trochę idealny obraz?... Może… Ale przecież do ideałów mamy dążyć; nawet jeżeli nie zawsze udaje się je w pełni osiągnąć.

Miłość musi być wpisana w rodzinę. Inaczej rodzina zatraca swój prawdziwy charakter. Staje się rodziną rozbitą; nawet jeżeli jej członkowie jeszcze mieszkają razem.

Miłość musi być wpisana w rodzinę. I to nie tylko ta emocjonalna i uczuciowa. Chociaż ona pomaga. Ale miłość to też odpowiedzialność. Miłość to dar; to poświęcenie: rodziców dla dzieci; małżonków nawzajem dla siebie; i dzieci dla rodziców.

Miłość to poświęcenie. A to oznacza też rezygnację z czegoś; a to oznacza ofiarowanie siebie i czasu; a to oznacza również – w jakimś stopniu - ograniczenie swojej wolności.

A przecież jednocześnie ten dar z siebie jest źródłem prawdziwego spełnienia; jest źródłem szczęścia.

"Człowiek nie może odnaleźć się w pełni inaczej, jak tylko poprzez bezinteresowny dar z siebie samego." (Sobór Watykański II, KDK 24)  - naucza Sobór Watykański II.

Miłość jest bezinteresownym darem; miłość jest poświęceniem; miłość jest odpowiedzialnością i oddaniem części swojej wolności.

Ale dla współczesnego człowieka niczym nieograniczona wolność stała się fetyszem. Człowiek chce się bawić i dowolnie siebie kreować. I chce nie ponosić żadnych konsekwencji swego działania.

Czy to jest jeszcze wolność, czy już anarchia?...

Która epoka jest bardziej barbarzyńska?...

Ta z początków biblijnej historii, gdy Abraham i Sara wyczekiwali dziecka; czy ta dzisiejsza, gdy prawo do zabicia dziecka ogłasza się prawem człowieka?

Można oczywiście wyjść na ulice, wołać, że aborcja jest ok i atakować wszystkich twierdzących inaczej, usprawiedliwiając te ataki ekspresją uczuciową. Można…

Można głosić, że aborcja to niewinny zabieg. Ale dlaczego dąży się wtedy do usunięcia z przestrzeni publicznej plakatów ukazujących skutki tego „niewinnego zabiegu”? Bo zdjęcia są zbyt okrutne?...

To trzeba się na coś zdecydować. Albo aborcja jest niewinnym zabiegiem, albo jest okrutna. Proste zasady logiki.

A może chodzi o to, by ludzie nie poznali prawdy o okrucieństwie aborcji?... Wtedy łatwiej nimi manipulować…

Proste zasady logiki… Tylko że tam, gdzie panują agresja i wulgarność, logika wydaje się nie obowiązywać.

Ale agresja i wulgarność są zwykle świadectwem braku argumentów i próbą zakrzyczenia prawdy. A zabicie dziecka zawsze będzie zabiciem dziecka! Nawet jeżeli będzie dokonywane w świetle prawa i przy poklasku mediów. Nawet jeżeli nazwie się je zabiegiem czy prawem reprodukcyjnym. Nawet jeżeli będzie się mówiło o swobodzie decydowania o własnym życiu, prawie do wyboru i poszanowaniu godności każdej osoby.

Ciekawa to zresztą logika, która w imię godności każdej osoby, domaga się zabijania osób.

Że poczęte dziecko osobą nie jest?... To proszę mi powiedzieć: kim jest?...

Znamienne, że te same środowiska oburzają się na polowania na dziki w czasie, gdy lochy mogą być w ciąży. I słusznie. Bo przecież można wtedy zabić przy okazji małe dziczki. A w przypadku ludzi to już nie obowiązuje?...

Zabicie dziecka zawsze pozostanie zabiciem dziecka. Nic tu nie pomogą eufemizmy i zakrzykiwanie prawdy.

A argumenty, że poczęte dziecko jest zlepkiem komórek albo taką samą częścią organizmu kobiety, jak na przykład nerka czy palec, urągają wiedzy medycznej i logice. I nie zmieni tego fakt, gdy są wykrzyczane wraz z kilkoma wulgaryzmami, mającymi zapewne podkreślić ich rangę.

Że żadne prawo aborcji do końca nie wyeliminuje?...

Zapewne. Ale prawo ma nazywać rzeczy po imieniu. To jest jego zadanie.

Przecież gdybyśmy uznali ten argument, to trzeba by w ogóle zlikwidować wszystkie przepisy prawne. Innych przepisów też przecież ludzie nie zawsze przestrzegają, ale jakoś nikt nie krzyczy, żeby je z tego powodu znieść…

Zanim ktoś zakwalifikuje to kazanie jako mowę nienawiści, chce tylko zwrócić uwagę, że ja argumentów zwolenników aborcji nie wymyśliłem. Ja tylko przytoczyłem to, co przeczytałem w ostatnich tygodniach, co zresztą zwolennicy aborcji mówią od dawna.

I próbowałem tylko odnieść się logicznie do tych haseł. A jeżeli w świetle logiki argumenty zwolenników aborcji marnie wypadają, to już nie jest moja wina. Może logika jest opresyjna?...

Na tym przecież polega normalna dyskusja. Na logicznej wymianie argumentów. Ale na ulicy dyskutować się nie da… Na ulicy jest tylko krzyk; w dodatku wulgarny krzyk…

Ale dyskusja jest potrzebna. Dyskusja o prawdziwej godności kobiety. Dyskusja o ochronie kobiet przed przemocą. Dyskusja o wsparciu dla kobiet, które oczekują dziecka. Dyskusja o opiece nad matką i dzieckiem, też wtedy – a może zwłaszcza wtedy – gdy to dziecko jest niepełnosprawne. Dyskusja o odpowiedzialności ojca. Dyskusja o możliwości oddania dziecka, jeżeli macierzyństwo kogoś – z rożnych przyczyn – przerasta. Taka możliwość zresztą już przecież istnieje….

Potrzebna jest dyskusja o pomocy dla tych kobiet, które – z rożnych przyczyn – zabiły swoje dziecko, a teraz cierpią z tego powodu.

To nie jest prawdą, że Kościół je odrzuca! Kościół nazywa po imieniu grzech, ale nigdy nie przekreśla grzesznika. Kościół nazywa aborcję wielkim złem, ale chce nieść Boże przebaczenie i miłość miłosierną wszystkim, którzy grzechem aborcji są dotknięci. Jeżeli oczywiście uznają swój grzech… Inaczej pomoc jest niemożliwa.

Tak! Potrzebna jest dyskusja. Potrzebna jest dyskusja o rodzinie i o miłości. Potrzebna jest taka dyskusja!

I może nawet będzie ona możliwa. Przecież nie wszyscy, którzy dali się porwać na ulice, uważają, że niczym nie ograniczona aborcja jest ok, a człowieka i rodzinę można dowolnie kreować.

Załamało się już wiele utopijnych ideologii, które zaprzeczały naturze człowieka. Pewnie kiedyś upadnie i ta, obecnie głoszona. Dlaczego jednak musimy ciągle na nowo doświadczać tego „na własnej skórze”?...

Na zakończenie dzisiejszego rozważania jeszcze dwa obszerne cytaty z homilii św. Jana Pawła II wygłoszonej w Kielcach, w 1991 roku. Te słowa nie straciły nic ze swojej aktualności.

Może właśnie dlatego św. Jana Paweł II jest dla niektórych środowisk dzisiaj tak bardzo niewygodny…

Święty Papież mówił wtedy:

"Czcij ojca i matkę" - powiada czwarte przykazanie Boże. Ale żeby dzieci mogły czcić swoich rodziców, muszą być uważane i przyjmowane jako dar Boga. Tak, każde dziecko jest darem Boga. Dar to trudny niekiedy do przyjęcia, ale zawsze dar bezcenny.

Trzeba najpierw zmienić stosunek do dziecka poczętego. Nawet jeśli pojawiło się ono nieoczekiwanie - mówi się tak: "nieoczekiwanie" - nigdy nie jest intruzem ani agresorem. Jest ludzką osobą, zatem ma prawo do tego, aby rodzice nie skąpili mu daru z samych siebie, choćby wymagało to od nich szczególnego poświęcenia.

Świat zmieniłby się w koszmar, gdyby małżonkowie znajdujący się w trudnościach materialnych widzieli w swoim poczętym dziecku tylko ciężar i zagrożenie dla swojej stabilizacji; gdyby z kolei małżonkowie dobrze sytuowani widzieli w dziecku niepotrzebny a kosztowny dodatek życiowy. Znaczyłoby to bowiem, że miłość już się nie liczy w ludzkim życiu. Znaczyłoby to, że zupełnie zapomniana została wielka godność człowieka, jego prawdziwe powołanie i jego ostateczne przeznaczenie. (Jan Paweł II, Msza święta, Kielce 1991)

I dalej mówił św. Jan Paweł II:

Chciałbym tu zapytać tych wszystkich, którzy za tę moralność małżeńską, rodzinną mają odpowiedzialność, tych wszystkich: czy wolno lekkomyślnie narażać (...) rodziny na dalsze zniszczenie?

Nie można tutaj mówić o wolności człowieka, bo to jest wolność, która zniewala. Tak, trzeba wychowania do wolności, trzeba dojrzałej wolności. Tylko na takiej może się opierać społeczeństwo, naród, wszystkie dziedziny jego życia, ale nie można stwarzać fikcji wolności, która rzekomo człowieka wyzwala, a właściwie go zniewala i znieprawia. Z tego trzeba zrobić rachunek sumienia (...)

Może dlatego mówię tak, jak mówię, ponieważ to jest moja matka, ta ziemia! To jest moja matka, ta Ojczyzna! To są moi bracia i siostry! I zrozumcie, wy wszyscy, którzy lekkomyślnie podchodzicie do tych spraw, zrozumcie, że te sprawy nie mogą mnie nie obchodzić, nie mogą mnie nie boleć! Was też powinny boleć! Łatwo jest zniszczyć, trudniej odbudować. Zbyt długo niszczono! Trzeba intensywnie odbudowywać! Nie można dalej lekkomyślnie niszczyć!“ (Jan Paweł II, Msza święta, Kielce 1991)

Świat zmieniłby się w koszmar… (…) Znaczyłoby to bowiem, że miłość już się nie liczy w ludzkim życiu. Znaczyłoby to, że zupełnie zapomniana została wielka godność człowieka, jego prawdziwe powołanie i jego ostateczne przeznaczenie. (Jan Paweł II, Msza święta, Kielce 1991)

Czy my już ten koszmar przeżywamy?...

A może nie jest tak źle?... Może milcząca większość opowie się za życiem?… Niekoniecznie na ulicy. Ale w swojej codzienności…

Prośmy o to wraz ze świętym Janem Pawłem:

Niech się odrodzi w Bogu ludzkie ojcostwo i macierzyństwo, niech się odrodzi rodzina, szczególne miejsce Przymierza Boga z ludźmi. Imię jego: kościół domowy. (Jan Paweł II, Msza święta, Kielce 1991) Amen.

Ks. Bogusław Banach, PMK Mannheim

witamy head„Człowieka (…) nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć ani kim jest, ani czym jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie''
Jan Paweł II, Warszawa 1979

Serdecznie witamy na stronie internetowej Polskiej Misji Katolickiej w Mannheim! Wszystkim odwiedzającym tę stronę życzymy Bożego błogosławieństwa.

Nabożeństwa w Mannheim

Wszystkie Msze święte i nabożeństwa w St. Matthäus-Spitalkirche (68159 Mannheim, E6,2)
Msza święta w języku polskim
Sobota  godz. 18:30
Niedziela  godz. 9:30
  godz. 11:30
Środa  godz. 18:30
Piątek  godz. 18:30
Pierwszy czwartek m-ca  godz. 18:30
   
Adoracja Eucharystyczna
Pierwszy czwartek m-ca godz. 19:00 - 19.30
Pierwszy piątek m-ca  godz. 17.00 - 18.30
Pierwsza sobota m-ca  godz. 19.30 - 21.00
Ostatnia sobota m-ca godz. 17.30 - 18.30
   
Okazja do spowiedzi świętej
Środa, piątek, sobota godz. 18.00
Pierwszy czwartek m-ca godz. 18:00
Pierwszy piątek m-ca godz. 17:00
Pierwsza i ostatnia sobota m-ca godz. 17.30

Kontakt z biurem misji