2 niedziela zwykła, Rok C (2022)

Zamyslenia nad Sowem

Iz 62,1-5; Ps 96; 1 Kor 12,4-11; J 2,1-12

Cud w Kanie

„Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego jego uczniowie.” (J 2,11)

W Kościołach Wschodnich cud w Kanie Galilejskiej łączony jest z pokłonem Mędrców i chrztem Pana Jezusa w Jordanie jako jeden z wymiarów Objawienia Pańskiego. Ślady takiego połączenia odnajdujemy także w naszym, katolickim brewiarzu, gdzie antyfona do pieśni Maryi drugich nieszporów Uroczystości Objawienia Pańskiego mówi właśnie o tych trzech wydarzeniach.  

Z tego punktu widzenia cud w Kanie Galilejskiej jest objawieniem bóstwa Jezusa; objawienia Jego chwały. W tej perspektywie zresztą opisuje święty Jan wszystkie cuda. Dla Jana cuda są znakiem. Ale ten w Kanie Galilejskiej jest pierwszy; jest początkiem znaków. Stoi też u początku wiary uczniów.

Gdy jednak wnikliwie czytamy ten ewangeliczny tekst, możemy dojść do wniosku, że na cud wcale się nie zanosiło. Że został on wyproszony – czy może nawet wymuszony – przez Maryję.

Na marginesie: święty Jan nigdy nie używa imienia Maryja. Mówi natomiast Matka Jezusa; a sam Jezus zwraca się w tej Ewangelii do Maryi używając słowa: Niewiasto. I wcale nie jest to przypadek. Święty Jan jest teologiem i przez taki dobór maryjnych tytułów, chce ukazać rolę i miejsce Maryi w historii zbawienia. A wyjątkową pozycje Maryi określa właśnie Jej Boże macierzyństwo i bycie nową Niewiastą; nową Ewą, matką żyjących.

Na dodatek w Ewangelii według świętego Jana Maryja wspomniana jest tylko dwa razy. Ale za to w jakich wydarzeniach! Pierwsze, to ten początek znaków w Kanie Galilejskiej, a drugie, to śmierć Jezusa na krzyżu, gdzie Maryja ustanowiona zostaje Matką Jego uczniów, a więc także i nas.

Wróćmy jednak do dzisiejszej Ewangelii.

W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele. Takie prawdziwe, wschodnie, które trwało tydzień. Nic więc dziwnego, że wina mogło zabraknąć, zwłaszcza jeżeli z wcześniejszym planowaniem poszło coś nie tak.

I byłby to skandal. Młodzi, już na starcie zostaliby postawieni w najgorszym świetle, a goście poczuliby się urażeni, zwłaszcza, że sami – poza tymi honorowymi - w kosztach weselach brali udział poprzez ofiarowanie prezentów nowożeńcom.

Na szczęście na weselu była Matka Jezusa, zapewne zaprzyjaźniona z rodziną nowożeńców a może nawet spokrewniona. I zaproszony był na to wesele Jezus i jego uczniowie. Biorąc pod uwagę, że to początek publicznej działalności Jezusa, możemy przypuszczać, że nie byli oni traktowani jak goście honorowi, lecz zaproszono ich z tego samego powodu co Maryję.

Maryja dostrzega problem nowożeńców i zwraca się z nim do Jezusa: „Nie mają wina” (J 2,3)

Odpowiedź Jezusa do dzisiaj jest przedmiotem egzegetycznych dyskusji.

„Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czy jeszcze nie nadeszła godzina moja?” (J 2,4)

Jak rozumieć to zdanie?... Przecież to jest odmowa!

Prawda, że mamy do czynienia z tłumaczeniem. Ale w oryginale nie ma nawet znaków przestankowych, tłumaczenie jest więc niełatwe. Gdyby jednak najwierniej oddać to zdanie, brzmiałoby jeszcze mocniej: „Co mi i Tobie, kobieto?”. To semityzm, który oznaczał w zasadzie odmowę, a co najmniej dystans do sprawy. Czyli po prostu: co nas to obchodzi? Co my mamy z tym wspólnego?

Czy Jezus odmawia Maryi?... Z dalszego ciągu historii możemy przypuszcza, że nie. Może więc mają rację ci egzegeci, którzy twierdzą, że zwrot ten trzeba tłumaczyć na podstawie analogii z językiem arabskim i syryjskim, a wtedy wyrażałby on pytanie: „Czego chcesz ode mnie? Co chcesz, abym uczynił?”. To już brzmi trochę lepiej…

Tłumaczenia nie ułatwia też sformułowanie dotyczące nadejścia godziny Jezusa. Dla jednych jest to czas objawienia mesjańskiej mocy Jezusa przez dokonywanie znaków. Dla innych godzina Jezusa, to Jego śmierć na krzyżu. Niektórzy widzą godzinę Jezusa w Jego wywyższeniu po prawicy Ojca.

Jeżeli przyjąć dwie ostatnie interpretacje, to cud w Kanie Galilejskiej jest tylko symboliczną zapowiedzią godziny Jezusa.

Czy pełne rozumienie tego zdania jest kluczowe dla interpretacji przemiany wody w wino w Kanie?... Pewnie nie do końca… Ale warto zobaczyć, że my ciągle na nowo musimy Biblię odczytywać, a i tak nie wszystko potrafimy poznać…

W każdym razie Maryja nie zrozumiała słów Jezusa jako odmowę. Zwraca się bowiem do sług: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie.” (J 2,5) I teraz sytuacja rozwija się bardzo szybko.

Jezus każe sługom napełnić stągwie wodą. Ci wykonują polecenie. Później mają zanieść tę wodę staroście weselnemu. I zanoszą. Nie wiemy, co wtedy myśleli, ale można podejrzewać, że oczekiwali prawdziwej katastrofy. (Por. J 2,7-8)

Stało się jednak inaczej. Woda stała się winem. I to winem dobrym, co potwierdza starosta weselny w słowach skierowanych do pana młodego. (Por. J 2,9-10)

I w dodatku jest tego wina ogrom, bo - w zależności od wielkości miar – pomiędzy 480 a 720 litrów. Ten nadmiar wina, które jest w Biblii symbolem radości, to też znak nadejścia czasów mesjańskich.

Dodajmy jeszcze, że cud w kanie Galilejskiej wcale nie był dla wszystkich widoczny. Dostrzegli go ci, którzy zauważyli wcześniej brak wina; słudzy którzy wykonywali polecenia Jezusa i uczniowie, którzy zapewne obok Jezusa siedzieli. Inni goście cieszyli się tylko, że wina jest dużo. I to lepszego niż wcześniej…

Dla uczniów Jezusa był to jednak znak, który sprawił, że uwierzyli w Niego, choć tak naprawdę będą musieli jeszcze wiele razy „dowierzać”, aż do tego czasu, gdy będą z Jezusem jedli i pili, po Jego zmartwychwstaniu.

I jeszcze zostało tylko odniesienie Ewangelii z dzisiejszej niedzieli do naszego życia…

Bardzo często wykorzystuje się ją w czasie obrzędów sakramentu małżeństwa. Nic w tym zresztą dziwnego. Związek jest przecież dość czytelny. Najczęściej mówi się wtedy młodym, żeby zaprosili Jezusa i Maryję do swojego małżeństwa i swojej rodziny.

Ale tak naprawdę trzeba spojrzeć szerzej. Nie tylko młodzi małżonkowie, ale wszyscy powinniśmy zaprosić Jezusa i Jego Matkę do naszego życia. I to do takiego, jakie ono jest, też z brakami i niedomaganiami.

Przed innymi często nakładamy maski, ale przed Bogiem możemy stawać w prawdzie. Przed Bogiem musimy wstawać w prawdzie…

To nic, że Maryja, obecna w naszym życiu, dostrzeże nasze słabości i grzechy. Przecież nie po to, by potępiać. Raczej po to, by je przedstawić Jezusowi. Bo on może zaradzić naszym biedom…

I nawet jeśli czasem wydaje się nam, że Bóg nie wysłuchuje, czy wprost odmawia, to warto z Maryją prosić. Zapewne usłyszymy przecież w końcu „Zróbcie wszystko cokolwiek wam powie.” (Por. J 2,5) I to będzie początek naszego cudu, może nie na miarę tego w Kanie Galilejskiej, ale za to przemieniającego nas.

Maryja zresztą niezmiennie wskazuje na Jezusa i niestrudzenie powtarza: „Zróbcie wszystko cokolwiek wam powie.” (Por. J 2,5) A my musimy wsłuchiwać się w Chrystusa i wykonywać to, co nam mówi.

I tutaj potrzeba wierności i zaufania. Bo tak naprawdę to my potrafimy tylko wlewać wodę, a od Boga zależy, czy stanie się ona dobrym winem. Warto jednak słuchać tego, co mówi Jezus i napełniać nasze stągwie. Choćby wodą…

Zauważmy też, że Bóg zawsze daje w nadmiarze, przeobficie. Ale to od nas zależy, czy Boży dar zauważymy; czy nie będziemy go traktować jako coś oczywistego.

I wreszcie kwestia wiary. Mamy wciąż na nowo odczytywać Boże znaki w naszym życiu i coraz bardziej dowierzać. Wiara nigdy nie jest bowiem statyczna i nie ma się jej raz na zawsze. Ale jeżeli w naszym życiu będzie Maryja; jeżeli zaprosimy do naszego życia Jezusa, to i nasza wiara będzie wzrastać. Aż kiedyś spotkamy Boga twarzą w twarz. A wtedy nie będzie już wiary i nadziei; wtedy tylko miłość zostanie. Amen.

Ks. Bogusław Banach, PMK Mannheim

witamy head„Człowieka (…) nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć ani kim jest, ani czym jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie''
Jan Paweł II, Warszawa 1979

Serdecznie witamy na stronie internetowej Polskiej Misji Katolickiej w Mannheim! Wszystkim odwiedzającym tę stronę życzymy Bożego błogosławieństwa.

Nabożeństwa w Mannheim

Wszystkie Msze święte i nabożeństwa w St. Matthäus-Spitalkirche (68159 Mannheim, E6,2)
Msza święta w języku polskim
Sobota  godz. 18:30
Niedziela  godz. 9:30
  godz. 11:30
Środa  godz. 18:30
Piątek  godz. 18:30
Pierwszy czwartek m-ca  godz. 18:30
   
Adoracja Eucharystyczna
Pierwszy czwartek m-ca godz. 19:00 - 19.30
Pierwszy piątek m-ca  godz. 17.00 - 18.30
Pierwsza sobota m-ca  godz. 19.30 - 21.00
Ostatnia sobota m-ca godz. 17.30 - 18.30
   
Okazja do spowiedzi świętej
Środa, piątek, sobota godz. 18.00
Pierwszy czwartek m-ca godz. 18:00
Pierwszy piątek m-ca godz. 17:00
Pierwsza i ostatnia sobota m-ca godz. 17.30

Kontakt z biurem misji