2 Niedziela Wielkiego Postu B

Rdz 22,1-2.9-13.15-18; Ps 116B; Rz 8,31b-34; Mk 9,2-10

20200729 192157

 Wierność Chrystusowi

Czasem się tak wydaje, że Apostołom było łatwiej. Jakby o wiele łatwiej… Oni przecież spotkali Chrystusa. I usłyszeli – tak bardzo dosłownie, bez żadnego pośrednictwa – Pójdźcie za mną (Por. Mk 1,17).

Owszem, musieli zostawić wszystko: swoje rodziny, żony, dzieci; swoje posiadłości, swoją pracę - to wszystko, co stanowiło o sensie ich dotychczasowego życia. Musieli zostawić wszystko i iść. Ale kto by nie poszedł?...

Przecież Chrystus czynił cuda. Przecież Jego słowa potrafiły zachwycić. A Apostołowie to wszystko widzieli.

Widzieli nawet więcej niż inni ludzie, bo niektóre cuda dokonywane były jakby tylko dla nich. I tylko dla nich Jezus wyjaśniał niektóre przypowieści.

Może więc Apostołowie nie do końca rozumieli Jezusa; może nie do końca zdawali sobie sprawę, kim On jest; ale przecież odczytywali w Nim zapowiadanego Mesjasza.

I było im jakby łatwiej. Czasem się wydaje, że oni nawet za bardzo wierzyć nie musieli. Oni po prostu widzieli.

A niektórzy z nich widzieli jeszcze więcej. Jak Piotr, Jakub i Jan, gdy Jezus wyprowadził ich na górę wysoką i przemienił się wobec nich. (Por. Mk 9,2-8)

I wtedy - wobec Chwały Chrystusa, którą zobaczyli; wobec największych Proroków Starego Testamentu, którzy rozmawiali z Jezusem - Piotr potrafił tylko wykrzyczeć: Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy (Mk 9,5).

Tak im dobrze było, że chcieli zostać dłużej – nawet na zawsze: postawimy trzy namioty ... (Mk 9,5)

Ale Przemienienie trwało tylko chwilę. Jeszcze usłyszeli głos: To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie (Mk 9,7). A później trzeba było zejść z góry i wrócić do codzienności.

Czyż jednak nie zostały im wspomnienia?... Czyż one nie powinny wystarczyć, by wiara Apostołów była mocna?... Mocna - na dobre i na złe...

Wspomnienia jednak nie wystarczyły. Codzienność skutecznie je zacierała. Później przyszła próba Golgoty i Apostołowie zawiedli. Pod Krzyżem stanął tylko jeden; inni uciekli...

Łatwo jest zapewniać, że my byśmy postąpili inaczej. Że gdybyśmy to my spotkali Jezusa - gdybyśmy mogli oglądać Jego cuda, słuchać Jego nauki, że gdybyśmy mogli stanąć z Nim na Górze Przemienienia - to później już byśmy Go nie zdradzili, bylibyśmy wierni. Ale czy naprawdę?...

Przecież każdy z nas spotkał Jezusa. Pewnie, że nie tak jak Apostołowie, ale to nie znaczy, że mniej prawdziwie.

I nawet mamy pewną przewagę nad Apostołami, bo my już wiemy, co znaczy powstać z martwych (Por Mk 9,9-10), a oni podczas próby Golgoty tego jeszcze nie wiedzieli.

Każdy z nas spotkał Jezusa...

I może nawet niektórym było już dane doświadczyć „momentów przemienienia”, gdy Bóg był bardzo blisko, a nasze spotkanie z Nim było tak bardzo realne, że może nawet chciałoby się już tak zostać i nie musieć wracać w codzienność.

Każdy z nas spotkał Jezusa…

I każdy z nas powinien Mu być wiernym. Ale nie zawsze łatwo jest być wiernym. Ale codzienność – najzwyklejsze życie, ze swoimi obowiązkami, trudami i radościami - wystawia naszą wierność Chrystusowi na próbę.

Zwykła codzienność… Zwyczajne życie… Zwyczajna ludzka uczciwość… Najprostsza miłość bliźniego - świadczona tym, których na co dzień spotykamy – a więc przede wszystkim naszym najbliższym.

Tak, już zwykła codzienność jest próbą naszej wierności Chrystusowi, naszej wierności Bogu; próbą naszej wierności Bożym Przykazaniom.

I czasem jest to trudna próba... I Bóg wydaje się być wtedy bardzo daleko, a zwątpienie w sens naszego wysiłku - nieraz bardzo trudnego zmagania się z samym sobą - jest tak bardzo blisko. Przenika serce.

A czasem próba naszej wierności Bogu bywa jeszcze trudniejsza. Jak ta, na którą wystawił Bóg Abrahama.

Weź twego syna jedynego, którego miłujesz (...) i złóż go w ofierze. (Rdz 22,2) Jak strasznie musiał brzmieć ten rozkaz w uszach ojca. Przecież Izaak był dla Abrahama wszystkim. To był jedyny syn; syn zrodzony w starości, syn zrodzony z Obietnicy, jedyna nadzieja. Czyż Bóg przekreśla swoją Obietnicę?

Abraham miał stać się ojcem mnóstwa narodów, ale w jaki sposób, gdy teraz jedyny jego syn ma zostać zabity w ofierze. I to jeszcze zrobić to ma on – ojciec. To była straszna próba.

Abraham jest jednak wierny Bogu. Nie odmawia Mu niczego – nawet jedynego syna. I Bóg poczytuje mu to za sprawiedliwość. Syn ostatecznie zostaje zachowany od śmierci, a Obietnica jest ponowiona. (...) będę ci błogosławił i dam ci potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie i jak ziarnka piasku na wybrzeżu morza; (...) Wszystkie ludy ziemi będą sobie życzyć szczęścia na wzór twego potomstwa (...). (Rdz 22,17-18)

Próba wierności… Czasem Bóg wymaga od nas aż takiej wierności, nawet wbrew sobie, nawet wbrew swoim nadziejom, wbrew swoim planom.

I można pytać: dlaczego te próby bywają takie trudne. Czasem - wydaje się – ponad siły. Dlaczego Bóg tak dużo czasem od nas żąda?...

Zazwyczaj nie jest łatwo znaleźć jednoznaczne i zadowalające odpowiedzi na te pytania…

Ale przecież ciągle są ludzie, którzy takim próbom stawiają czoła; którzy są wierni, nawet wbrew sobie. Oni są dla nas nadzieją. I są dla nas przykładem, że można… Że warto podjąć wysiłek, nawet gdy coś nie wyszło… Że warto zacząć raz jeszcze…

Są ludzie, którzy są wierni Bogu, nawet gdy to wiele kosztuje. Są wierni, bo wiedzą, że Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby nam wraz z Nim i wszystkiego nie darować? (Rz 8,31-32)

Bóg jest z nami! Prowadzi nas poprzez próby i daje dość siły, by je przetrwać.

Bóg jest z nami! Zarówno w „momentach Przemienienia” jak i w momentach próby. W tych ostatnich może jeszcze bliżej…

Bóg jest z nami! Dlatego możemy zawsze być Mu wierni. Nawet kiedy to kosztuje… Nawet kiedy to jest trudne... Bóg jest przecież z nami!

Panie, dobrze, że tu jesteśmy. Że mamy takie chwile, gdy łatwiej się z Tobą spotkać. Dobrze, że tu jesteśmy, ale nie będziemy budować namiotów. Musimy wrócić w codzienność. I chcemy być Ci wierni! Tak na co dzień...

Chcemy być Ci wierni...

Ale jesteśmy często zbyt słabi. Często nam coś nie wychodzi; często zabraknie wierności. Czasem próby przerastają nasze ludzkie siły…

Dlatego prosimy Cię: Panie, który jesteś z nami, pomóż nam być wiernymi! I pomóż nam do Ciebie powracać - do wierności powracać - gdy czasem coś nie wyjdzie! I daj siły, by podołać próbom. Bez Ciebie przecież nie damy rady. Amen.

Ks. Bogusław Banach, PMK Mannheim

witamy head„Człowieka (…) nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć ani kim jest, ani czym jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie''
Jan Paweł II, Warszawa 1979

Serdecznie witamy na stronie internetowej Polskiej Misji Katolickiej w Mannheim! Wszystkim odwiedzającym tę stronę życzymy Bożego błogosławieństwa.

Nabożeństwa w Mannheim

Wszystkie Msze święte i nabożeństwa w St. Matthäus-Spitalkirche (68159 Mannheim, E6,2)
Msza święta w języku polskim
Sobota  godz. 18:30
Niedziela  godz. 9:30
  godz. 11:30
Środa  godz. 18:30
Piątek  godz. 18:30
Pierwszy czwartek m-ca  godz. 18:30
   
Adoracja Eucharystyczna
Pierwszy czwartek m-ca godz. 19:00 - 19.30
Pierwszy piątek m-ca  godz. 17.00 - 18.30
Pierwsza sobota m-ca  godz. 19.30 - 21.00
Ostatnia sobota m-ca godz. 17.30 - 18.30
   
Okazja do spowiedzi świętej
Środa, piątek, sobota godz. 18.00
Pierwszy czwartek m-ca godz. 18:00
Pierwszy piątek m-ca godz. 17:00
Pierwsza i ostatnia sobota m-ca godz. 17.30

Kontakt z biurem misji