24 Niedziela Zwykła B (2024)
Iz 50,4-9a; Ps 116; Jk 2,14-18; Mk 8,27-35
Pytania w drodze
„W drodze [Jezus] pytał uczniów… (Mk 8,27)
Można by powiedzieć, że Jezus przeprowadza w swojej szkole – szkole w drodze - sprawdzian „wyników nauczania"…
I najpierw jest pytanie neutralne. Pytanie o ludzkie opinie:
„Za kogo uważają Mnie ludzie?” (Mk 8,27)
Tutaj uczniowie są bardzo rozmowni. Prawie wyrywają się do odpowiedzi.
„Za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za jednego z proroków.” (Mk 8,28) – odpowiadają.
Jednak po neutralnym pytaniu o ludzkie opinie, pada pytanie o wiele ważniejsze:
„A wy za kogo Mnie uważacie?" (Mk 8,29)
Teraz nie chodzi już o opinie innych. Teraz odpowiedź musi być osobista. Bardzo osobista…
„A wy za kogo Mnie uważacie?"… (Mk 8,29)
Zauważmy, że to pytanie pada, gdy Jezus i uczniowie są w drodze. Czy jest to tylko nic nieznaczący szczegół?...
A może jednak jest to podpowiedź, że na naszej drodze wiary takie sprawdzające pytanie musi się od czasu pojawiać… Raz po raz musi się pojawić…
Zwłaszcza musi pojawić się wtedy, gdy jesteśmy na zakrętach naszej drogi życiowej albo wtedy, gdy wybór tej drogi staje się mniej oczywisty.
Po iluś latach małżeństwa - zwłaszcza w momencie kryzysu - pada podobne pytanie stawianie przez małżonka: „Kim jestem dla ciebie?".
I tu nie chodzi tylko o wiedzę… Tutaj chodzi o relacje…, o więź…, o bliskość…
„A wy za kogo Mnie uważacie?"… (Mk 8,29) Czy wy Mnie naprawdę poznaliście?... - pyta Jezus.
Nie da się naprawdę poznać Jezusa z dystansu. Można to uczynić tylko będąc z Nim w drodze. Nie da się poznać Jezusa, nie kochając…
„A wy za kogo Mnie uważacie?"… (Mk 8,29)
I wcale nie jest łatwo o odpowiedź… Wcale nie jest łatwo zdać ten egzamin…
Piotr przekonał się o tym bardzo boleśnie.
Za piotrowym wyznaniem wiary: „Ty jesteś Mesjaszem”, kryło się bowiem wiele fałszywych wyobrażeń. A przede wszystkim, Piotr nie był jeszcze gotów do przyjęcia prawdy o krzyżu…
Lider apostołów już uwierzył, że Jezus jest Mesjaszem, ale nie potrafił sobie wyobrazić, że Mesjasz będzie cierpiał, że zostanie zabity… Przecież Mesjasz powinien zbawić świat jakoś inaczej…
Piotr był tak silnie przekonany, że ma rację, iż zaczyna prawić kazanie Temu, którego wcześniej uznał za Mesjasza.
„Wtedy Piotr wziął [Jezusa] na bok i zaczął Go upominać..." (Mk 8,32)
Czy nie widzimy tu obrazu nas samych. Niby przyznajemy Jezusowi rację, ale przecież nie do końca….
Jakże często rościmy sobie prawo do tego, aby Boża wola została uzgodniona z naszymi pomysłami. Z naszymi pomysłami na życie; z naszymi pomysłami na szczęście; naszymi pomysłami na miłość; naszymi pomysłami na Kościół; naszymi pomysłami na świat…
Jakże często wierzymy więc tylko połowicznie; ufamy tylko połowicznie…
Wprawdzie idziemy za Jezusem, ale tak trzymając bezpieczny dystans; gotowi w każdej chwili się wycofać, gdyby tylko coś nam nie pasowało.
«Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku». (Mk 8,33)
Nazwanie Piotra szatanem, to bardzo mocna reakcja Jezusa. Trochę nawet u Niego zaskakująca… Tu nie ma czułości… tu są bardzo twarde słowa napomnienia.
My też nieraz zasługujemy na takie właśnie słowa…
Co więcej, one są konieczne, żebyśmy się nawrócili; żebyśmy się opamiętali; żebyśmy przejrzeli...
„Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje.” (Mk 8,34)
Pójście za Jezusem jest zawsze wyborem… A wybór zakłada wolność.
I kiedy człowiek się pogubi, kiedy ludzkie myślenie przesłoni mu Bożą perspektywę, wtedy - nawet jeśli dostanie ostrą reprymendę od Boga - zawsze potem usłyszy: „Jeśli kto chce pójść za Mną…” (Mk 8,34)
To przecież jest zaproszenie – kolejne zaproszenie - do dalszej wspólnej drogi. Tyle tylko, że trzeba „zaprzeć się samego siebie" - czyli wyrzec się „myślenia po ludzku” - i poddać swoje „ja" Bożej mądrości.
Ale jest to mądrość krzyża…
Mam wziąć swój krzyż...
Czyli muszę nieść ciężar swojego powołania, ciężar miłości, ciężar wierności. I muszę przy tym godzić się na nieodzowną dawkę cierpienia, bez którego prawdziwa miłość jest niemożliwa.
Muszę nawet być gotowym na śmierć, dla tej miłości…
Tak, muszę być nawet gotowym na śmierć… Bo kto straci swoje życie z powodu Chrystusa i Ewangelii, zachowa je. (Por. Mk 8,35)
Czy ja w to wierzę?...
Dlaczego wciąż za mało w to wierzę?...
I jeszcze raz to pytanie z początku dzisiejszej Ewangelii i dzisiejszego rozważania:
„A wy za kogo Mnie uważacie?" (Mk 8,29)
A więc: Kim naprawdę jest dla mnie Jezus Chrystus?... Amen.
Ks. Bogusław Banach, PMK Mannheim