17 Niedziela Zwykła B (2024)
2 Krl 4,42-44; Ps 145; Ef 4,1-6; J 6,1-15
Nasze pięć chlebów i dwie ryby
W dzisiejszą niedzielę przerywamy czytanie Ewangelii według świętego Marka, która normalnie wyznaczona jest na rok liturgiczny B, a zaczynamy czytać szósty rozdział z Ewangelii według świętego Jana. Ten rozdział towarzyszył nam będzie aż do ostatniej niedzieli sierpnia. Jego głównym tematem jest Eucharystia; Jej zapowiedź.
Dzisiaj słyszeliśmy początek szóstego rozdziału - fragment o rozmnożeniu chleba. Pozwólcie, że w tym rozważaniu rozwinę tylko trzy myśli.
Pierwsza: Do Jezusem zbliża się wielki tłum ludzi. Liczba mężczyzn dochodziła do pięciu tysięcy, a przecież były jeszcze kobiety i dzieci.
I warto postawić pytanie, o motywy, które kierowały tymi ludźmi. Ewangelista Jan pisze, że widzieli oni cudowne uzdrowienia chorych i dlatego szli za Jezusem. (Por. J 6,2) Powód zrozumiały, ale czy do końca szlachetny?...
W zakończeniu dzisiejszej Ewangelii Jezus ukrywa się przed tym tłumem. Czy dlatego, że ci ludzie byli bardzo interesowni i pomyśleli: dobrze by mieć takiego króla, który będzie nas cudownie żywił?
Chyba całkiem negatywnie nie można osądzać tego tłumu. Jezus przecież dla nich uczynił cud rozmnożenia chleba, a później ich właśnie będzie nauczał trudnej prawdy o Eucharystii. Ale z drugiej strony ta prawda spowoduje, że wielu z uczniów Jezusa odejdzie od Niego. (Por. J 6,60-66)
A jakie są motywy naszego przychodzenia do Jezusa?... Szukamy prawdziwego spotkania z Nim?...
Bo istnieje taki rodzaj „pobożności”, który powoduje, że ludzie biegają z miejsca na miejsce szukając wydarzeń nadzwyczajnych; oczekując cudów, czy „cudowności”… Ale to chyba znacznie za mało, by być prawdziwym uczniem Chrystusa…
Teraz myśl druga. Z jednej strony wielki tłum ludzi, tak że nawet dwieście denarów to zbyt mało, by każdy z nich choć trochę chleba mógł dostać do jedzenia. (A dwieście denarów to było dużo; niemal roczny zarobek.) Z drugiej strony w posiadanych zasobach jest tylko pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby. (Por. J 6,7-9) W zasadzie to nie miało prawa dobrze się skończyć…
Ale - posługując się językiem matematyki – w tym równaniu była jeszcze jedna Niewiadoma; był Jezus. To On wziął chleby, odmówił dziękczynienie i rozdawał je ludziom; podobnie zrobił w rybami. I wystarczyło wszystkim. Nawet dwanaście koszów ułomków zostało. (Por. J 6,11-13)
Ważne są wszystkie elementy tej układanki: wielkie zadanie, własne zasoby - chociaż bardzo małe - i oczywiście, najważniejszy – Jezus.
Czasami próbujemy wszystko przerzucić na Jezusa. Słynne dziś „Panie Jezu, Ty się tym zajmij”. Ale źle rozumiane. Wtedy, gdy zapominamy, że te nasze pięć chlebów i dwie ryby też są potrzebne. To niby nic, ale Jezus ich potrzebuje, bo ich chce potrzebować.
Bywa też, że wielkość zadania i małość naszych zasobów nas przeraża. I w efekcie też nie podejmujemy wyzwania albo przykrawamy go tylko na miarę naszych możliwości. Nie bierzemy pod uwagę, że jest jeszcze – a właściwie, że jest przede wszystkim - Jezus. My możemy dać tylko to, co mamy, ale On może przecież wszystko pomnożyć.
Bóg nie chce, żebyśmy siedzieli z założonymi rękami. Bóg chce naszej współpracy. Tych naszych pięciu chlebów i dwóch ryb…
Na koniec wróćmy jeszcze do Jezusa, który usuwa się przed tłumem. A przecież chcieli Go obwołać królem. (Por J 6,14-15) Dlaczego Jezus ucieka?...
To kolejna odsłona pokusy, by Jezus został innym mesjaszem; nie takim, który pełni wolę Ojca. Przecież już w czasie kuszenia diabeł oddawał Jezusowi wszystkie królestwa, byle tylko wypełnił szatańskie polecenia. (Por. Mt 4,1-11) Także faryzeusze wzywają Jezusa, by dokonując na ich żądanie cudu udowodnił, że jest Mesjaszem. (Por. Mk 8,11-13) Ale Jezus pełni wolę Ojca i nie zgadza się, by stać się mesjaszem na innych warunkach. W tym przypadku na warunkach tłumu.
W zasadzie Kościół stoi dziś przed podobną pokusą: stać się innym Kościołem i mniej zawracać uwagę na Bożą wolę, a więcej na ludzkie uwarunkowania. Wielu przecież – także członków Kościoła – zaleca dzisiaj, by unowocześnić naukę na temat moralności seksualnej, aborcji (czyli zabijaniu dzieci nienarodzonych), małżeństw homoseksualnych czy w ogóle ideologii gender. I wtedy ma być już wszystko ok. Kościół zostanie zaakceptowany przez świat.
Tak. Kościół będzie zaakceptowany – a może tylko tolerowany - gdy dostosuje się do współczesnej mentalności. Ale czy będzie On wtedy jeszcze Boży?...
A może stanie się tylko jedną z wielu czysto ludzkich organizacji? I nie będzie już wtedy prowadził do zbawienia w Chrystusie…
Tylko komu taki Kościół będzie jeszcze potrzebny?...
W kolejne niedziele sierpnia Ewangelię będą odnosić się wprost do Tajemnicy Eucharystii. Dzisiaj słyszeliśmy fragment o rozmnożeniu chleba. I postawiliśmy kilka pytań, które warto rozważyć. To taki nasz wkład – nasze pięć chlebów i dwie ryby – w zbliżaniu się do Tajemnicy Boga. Amen.
Ks. Bogusław Banach, PMK Mannheim