Święto Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła 2024
Rdz 3,9-15.20; Dz 1,12-14; Ps 87 J 19,25-34
Niewiasta Nowa – Matka Kościoła
Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: „Niewiasto, oto syn Twój”. Następnie rzekł do ucznia: „Oto Matka twoja”. I od tej godziny uczeń wziął Ja do siebie. (J 19,26-27)
W Ewangelii według świętego Jana są tylko dwa teksty, które wprost mówią o Maryi. Jeden to Wesele w Kanie Galilejskiej. Drugi to scena spod krzyża, którą właśnie słyszeliśmy. Tekstów jest mało, ale za to są ważne, bardzo ważne…
Na święto Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła został wybrany tekst opisujący scenę pod krzyżem, w momencie śmierci Jezusa. Przyjrzyjmy się mu z tej właśnie perspektywy.
Św. Jan wymienia trzy Marie stojące pod krzyżem: Maryję, Matkę Jezusa, Marię żonę Kleofasa i Marię Magdalenę. Oczywiście ludzi pod krzyżem było więcej. Byli tam przecież żołnierze, uczeni w Piśmie, faryzeusze i pewnie także zwykli gapie. Ale wyliczone Marie były z Jezusem związane; były spośród Jego uczniów. Ten fakt jest ważny…
Zaraz potem wspomina Jan samego siebie, umiłowanego ucznia. Jak mówią komentatorzy, ta wspólnota u stóp krzyża, ukazuje początek gromadzenia się uczniów wokół wywyższonego Jezusa, które Jezus sam wcześniej zapowiadał:
A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie.” (J 12,32)
Pod krzyżem Jezusa zaczyna gromadzić się Kościół…
Teraz padają znane nam dobrze słowa:
[Jezus] rzekł do Matki: „Niewiasto, oto syn Twój”. Następnie rzekł do ucznia: „Oto Matka twoja”. (J 19,26-27)
W sensie dosłownym Jezus powierza swoją Matkę opiece umiłowanego ucznia. W starożytności kobiety pozbawione męskiej opieki, stały najniżej w hierarchii i społeczeństwo nie zapewniało im prawie żadnej ochrony. W ostatniej chwili swego życia Jezus chce więc zatroszczyć się o swoją Matkę. To próba zapewnienia Maryi społecznej i materialnej stabilności.
Jednak to powierzenie Maryi Janowi ma też sens głębszy. Jezus używa przecież tytułu „Niewiasto”. To nawiązanie do pierwszej niewiasty – Ewy - matki wszystkich żyjących (Por. Rdz 2,23; 3.30); ale też do Matki Syjonu z proroctwa Izajasza (Por. Iz 60,1; 66,7-9).
A na krzyżu Jezus objawia nam Maryję jako Niewiastę Nową – jako Matkę Kościoła.
Święty Jan często używa słownictwa rodzinnego, by wyrazić wspólnotę uczniów z Bogiem Ojcem. Wspólnotę, która stała się możliwa dzięki Jezusowi.
Jezus jako „jedyny Syn” wprowadza uczniów do uczestnictwa w swoim synostwie – czyli czyni z nich przybrane dzieci Boże. A w scenie pod krzyżem Jezus objawia więź łączącą Go z Matką i umiłowanym uczniem w nowej rodzinie Bożej – w Kościele.
Nazywając Maryję Matką umiłowanego ucznia, Jezus przyjmuje go przecież za swego brata – obydwaj są teraz synami Maryi. Jeżeli umiłowany uczeń uczestniczy duchowo w życiu samego Jezus, to konsekwentnie Maryja jest jego duchową Matką.
Kościół od samego początku uważał, że Jan – umiłowany uczeń – reprezentuje pod krzyżem wszystkich uczniów Jezusa; reprezentuje po prostu cały Kościół.
Matka Jezusa staje się zatem nową Ewą, duchową Matką uczniów Jezusa; Matką Kościoła. Pierwsza Ewa stała się matką „wszystkich żyjących” (Por. Rdz 3,20). Maryja staje się Matką wszystkich wierzących w Chrystusa.
Pierwszy fragment dzisiejszej Ewangelii kończy się słowami:
I od tej godziny uczeń wziął Ja do siebie. (J 19,27)
Chodzi nie tylko o to, że Jan zaopiekował się Maryją. Te słowa mają także głębszy, duchowy sens. To „wziął” znaczy też „przyjął”. Umiłowany uczeń zabiera – przyjmuje Maryję jako własną Matkę.
W kontekście Kościoła ważne jest jeszcze przebite serce Jezusa, z którego wypływają krew i woda, które zapowiadają sakramenty Kościoła. Z przebitego serca Jezusa rodzi się Kościół. Ten temat zostawmy jednak na inne rozważanie. Teraz spróbujmy tylko odnieść poprzednie myśli do naszego życia.
Po pierwsze: Kościół musi zawsze wracać do swojego początku. Ciągle trzeba nam stawać pod krzyżem Chrystusa. To Męka i Śmierć, ale to też wywyższenie Jezusa, który przyciąga wszystkich do siebie. Nie ma Kościoła bez Chrystusowego krzyża. Kościół, który zajmuje się poprawnością polityczną, a zapomina o krzyżu nie jest prawdziwy.
Po drugie: Maryja jest Matką Kościoła. W porządku duchowym Maryja jest naszą Matką, a my – przez relację z Jezusem Jej Synem – jesteśmy dziećmi Bożymi. To wieka godność. I wielkie wezwanie do miłości, która między dziećmi (rodzeństwem) powinna panować.
Po trzecie: To bycie dziećmi Bożymi stawia przed nami konkretne zadanie. Mamy wziąć Maryję do siebie. Mamy przyjąć Maryję jako naszą Matkę. I tutaj jest miejsce na maryjną pobożność, ale przed wszystkim na naśladowanie Maryi w Jej zaufaniu i posłuszeństwie Bogu, które zaprowadziły Ją aż pod krzyż.
W końcu zauważmy, że Jezus daje Maryję za Matkę swemu umiłowanemu uczniowi w momencie największego cierpienia. Maryja spod krzyża to też Matka Bolesna. Ona jest naszą Matką w momentach naszego cierpienia, ale też w chwilach, gdy współuczestniczymy w bólu ukochanej osoby i często jesteśmy bezsilni.
Maryja była w takim samym położeniu. Miejmy więc odwagę prosić Maryję Matkę Kościoła i Matkę Bolesną, by w takim czasie wstawiała się za nami. Dzięki Jej modlitwom i matczynej czułości możemy wtedy doświadczyć pomocy i pociechy. Amen.
Ks. Bogusław Banach, PMK Mannheim