Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego 2023

Zamyslenia nad Sowem

Dz 10,34a.37-43; Ps 118; Kol 3,1-4 J 20,1-9

Spotkać Zmartwychwstałego

W Wielki Piątek zawalił się świat…

Zawalił się świat dla tych, którzy uwierzyli Chrystusowi; uwierzyli, że On – Jezus z Nazaretu – jest obiecanym Mesjaszem.

Uwierzyli i złączyli z Nim wszystkie swe nadzieje; złączyli z Nim swe życie; poszli za Nim.

Poszli, bo pięknie mówił; i mówił do nich: biednych, pogardzanych, odtrąconych – ludzi z marginesu ówczesnego świata.

Poszli, bo uzdrawiał i wskrzeszał i nawet siły przyrody były Mu posłuszne. Urzekł ich, wezwał po imieniu, więc opuścili wszystko i poszli.

A potem słuchali Jego słów, patrzyli na cuda i próbowali zrozumieć zadziwiającą naukę o Królestwie. I pewnie – tak bardzo po ludzku – sądzili, że to pójście za Jezusem, będzie im się opłacało, że będą kimś w Jego Królestwie.

Jednak wszystko zaczęło rozwijać się inaczej. Słowa Jezusa wywoływały sprzeciw – zwłaszcza u tych, którzy mieli coś do powiedzenia, którzy rządzili ówczesnym światem. A On nie liczył się z tym; dalej się narażał i w końcu stało się. Nic nie zmienił tryumfalny wjazd Jezusa do Jerozolimy, cztery dni później schwytano Go, żeby w Wielki Piątek stracić – przez powieszenie na krzyżu.

Tak zginął Jezus z Nazaretu. Jak przestępca. Na krzyżu…

I nic nie pomogły Jego cudotwórcze moce; i nie było nikogo, kto by Go obronił. Sam – zawieszony pomiędzy niebem a ziemią – umierał w okropnych mękach. Cóż więc dziwnego, że tym, którzy z Nim byli, którzy za Nim poszli, którzy uwierzyli Mu, świat się zawalił.

A później pozostał tylko strach o siebie i gorycz niespełnionych nadziei. Niektórzy próbowali uciekać. Inni zamknęli się w Wieczerniku i czekali. Czekali, aż wszystko ucichnie, aż wzburzenie osłabnie i będą mogli wyjść – spokojni już o swoje życie – i wrócić do Galilei. Tam, gdzie zaczęła się ta historia.

Świat się zawalił. Wszystko się skończyło. Na końcu był Krzyż.

I tylko trzeba było jeszcze, w pośpiechu złożone w grobie ciało Jezusa, namaścić. W ten sposób zamknąć czas nadziei i rozpaczy. Świat się zawalił…

A później wszystko potoczyło się już bardzo szybko. Bo grób był pusty i należało o tym zawiadomić Apostołów. A oni – Piotr i Jan – powiadomieni, przybiegli. Przybiegli pełni rozpaczy, ale też nowej – rodzącej się właśnie – nadziei.

I zobaczyli pusty grób. I jeszcze nie umieli sobie tego wszystkiego wytłumaczyć, ale już z coraz większą siłą przebijała się w ich umysłach i sercach zadziwiająca prawda o Zmartwychwstaniu.

A później spotkali Jezusa. Tak bardzo realnie, że nawet ran mogli dotknąć.

Spotkali Jezusa i uwierzyli na nowo, a umocnieni Duchem Świętym, ruszyli na cały świat, by głosić Ukrzyżowanego, który zmartwychwstał; by głosić Chrystusa, który dla zbawienia wszystkich ludzi umarł i zmartwychwstał; by głosić, że tak Bóg ukochał świat, iż Syna Swego Jednorodzonego dał i każdy, kto w Niego wierzy ma życie wieczne.

Ruszyli na cały świat i głosili z radością Orędzie o Zbawieniu. A tej radości i gotowości głoszenia prawdy o Zmartwychwstałym nic nie było już w stanie zniszczyć. Nawet męczeńska śmierć. Oddawali przecież życie dla Chrystusa i wiedzieli, że Chrystus ma moc życie przywrócić. Już wiedzieli, że po drugiej stronie Krzyża jest Zmartwychwstanie.

Jak bardzo jesteśmy do nich podobni. Do Apostołów z Wielkiego Piątku i Wielkiej Soboty. Jak my jesteśmy do nich podobni. Pełni goryczy i niespełnionych nadziei. Chociaż my już niby wiemy. Słyszeliśmy już o zmartwychwstaniu Chrystusa wiele razy. Może za wiele…

Bo my się już nie zdumiewamy; nie jesteśmy już wstanie Zmartwychwstaniem się zachwycić. I nie rozumiemy tej Prawdy. Ona nie zmienia naszego życia. I nie daje nam Radości.

Nasze smutne chrześcijaństwo. Bez zdumienia, bez Radości, bez zachwytu. Nasze smutne chrześcijaństwo.

Sprowadziliśmy je do obrzędów, w których wypada uczestniczyć, jeszcze wypada...

Sprowadziliśmy je do zbioru zakazów i nakazów, których trzeba przestrzegać. Ale tak do końca nie wiemy, dlaczego trzeba.

Nasze smutne chrześcijaństwo…

A tak naprawdę to obrzędy są ważne i Przykazania są ważne, ale one nie wyczerpują istoty chrześcijaństwa.

Wiara rodzi się ze Spotkania z Chrystusem. I dopiero to spotkanie pozwala nam naprawdę uczestniczyć w obrzędach, w świętej liturgii, i naprawdę żyć duchem Przykazań.

Spotkanie z Chrystusem. Radosne spotkanie z Chrystusem Zmartwychwstałym.

To Jego drogocenną Krwią zostaliśmy wykupieni z naszego złego postępowania.  To Jego mamy głosić. I głosić z całą mocą. Jak Apostołowie w dniu Pięćdziesiątnicy, gdy - wyzbyci już strachu - stanęli przed tłumem i rzekli: Tego Chrystusa, którego zabiliście, Bóg wskrzesił z martwych, a my jesteśmy świadkami tego.

Chrystus Zmartwychwstał! My też zmartwychwstaniemy! Nie ma radośniejszej nowiny. Nie ma dla człowieka radośniejszej nowiny. Więc dlaczego smutni jesteśmy?...

Przecież Chrystus zmartwychwstał. Zmartwychwstał...

Tylko czy myśmy Go spotkali?... Czy spotkaliśmy Go naprawdę?...

A może tylko słyszeliśmy o Jego Zmartwychwstaniu, ale tak naprawdę w Zmartwychwstanie nie wierzymy. I kryjemy się smutni przed światem, który zewsząd zagraża. I żyjemy tak, jakby Bóg nie istniał, a praktyki religijne to dla nas tylko tradycja. Może nawet piękna, ale nic więcej...

O jak bardzo trzeba nam tego spotkania. Spotkania z Chrystusem. Żeby zobaczyć pusty grób, a później ran dotknąć i uwierzyć; na nowo; naprawdę uwierzyć.

Jak bardzo potrzeba nam tego spotkania...

A Chrystus przechodzi. Nieustannie...        

I od Ciebie zależy, czy Go spotkasz i jakie będzie to spotkanie. Ode mnie zależy, czy Go naprawdę spotkam...

Czy spotkamy Chrystusa w swej drodze, gdy zatrzymamy się i na kolanach, w ciszy, będziemy Go szukać, w modlitwie…

Czy spotkamy Chrystusa w swej drodze, gdy Pisma będziemy poznawać; gdy w końcu będziemy chcieli wiedzieć w co wierzymy i dlaczego wierzymy.        

Czy spotkamy Chrystusa w swej drodze, gdy w Eucharystii się rozdaje, czy poznamy Go przy łamaniu Chleba.

A może spotkasz Chrystusa Zmartwychwstałego zupełnie inaczej. To nie ważne „jak”. Ważne byś Go spotkał. I byś siłą tego spotkania szedł przez codzienność.

Ważne byś Go spotkał… Byś Go wciąż na nowo spotykał…         

Na świecie znów wiele cierpienia, wojna; znów giną ludzie, często zupełnie niewinni. A i u nas nie łatwo i człowiek boi się o swoją przyszłość. I coraz bardziej boli rozwarstwienie społeczne i krzycząca niesprawiedliwość. I jeszcze tysiące powodów do smutku. Ale przecież to wszystko nie powinno zabić tej podstawowej radości; radości ze zmartwychwstania Chrystusa.

Bo nasza radość sięga poza doczesność, a jednocześnie pozwala nam trwać na co dzień.

Nasza radość sięga poza doczesność, ale tą doczesność przenika swym światłem; może przenikać.

Chrystus Zmartwychwstał! I chociaż u początku stoi Krzyż – w naszym życiu też – to po drugiej stronie Krzyża – Chrystusowego Krzyża – naszego Krzyża łączonego z Chrystusem – po drugiej stronie Krzyża jest Zmartwychwstanie. Chrystus Zmartwychwstał i my zmartwychwstaniemy! Amen.

Ks. Bogusław Banach, PMK Mannheim

witamy head„Człowieka (…) nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć ani kim jest, ani czym jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie''
Jan Paweł II, Warszawa 1979

Serdecznie witamy na stronie internetowej Polskiej Misji Katolickiej w Mannheim! Wszystkim odwiedzającym tę stronę życzymy Bożego błogosławieństwa.

Nabożeństwa w Mannheim

Wszystkie Msze święte i nabożeństwa w St. Matthäus-Spitalkirche (68159 Mannheim, E6,2)
Msza święta w języku polskim
Sobota  godz. 18:30
Niedziela  godz. 9:30
  godz. 11:30
Środa  godz. 18:30
Piątek  godz. 18:30
Pierwszy czwartek m-ca  godz. 18:30
   
Adoracja Eucharystyczna
Pierwszy czwartek m-ca godz. 19:00 - 19.30
Pierwszy piątek m-ca  godz. 17.00 - 18.30
Pierwsza sobota m-ca  godz. 19.30 - 21.00
Ostatnia sobota m-ca godz. 17.30 - 18.30
   
Okazja do spowiedzi świętej
Środa, piątek, sobota godz. 18.00
Pierwszy czwartek m-ca godz. 18:00
Pierwszy piątek m-ca godz. 17:00
Pierwsza i ostatnia sobota m-ca godz. 17.30

Kontakt z biurem misji