21 niedziela zwykła (2022)

Iz 66,18-21; Ps 117; Hbr 12,5-7.11-13: Łk 13,22-30

Zamyslenia nad Sowem 

Czy tylko nieliczni będą zbawieni?

Raz ktoś zapytał Jezusa: Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?” (Łk 13,23)

Pytanie ważne. Bo i sprawa ważna. Zbawienie…

Pytanie ważne… i ktoś stawia je Jezusowi, licząc na jasną odpowiedź. Zresztą, czy jest lepszy adresat tego pytania niż Jezus?

Czy tylko nieliczni będą zbawieni?...

Ale dzisiaj wydaje się, że nikt już pytań o zbawienie nie stawia. Nikt albo mało kto…

Sprawa zbawienia została jakby wyrzucona z naszej codzienności. Odsunięta na czas bliżej nieokreślony albo w ogóle wymazana ze świadomości współczesnego człowieka. I nie tylko człowieka niewierzącego. Też chrześcijanina. Tak jakby zbawienie nas nie dotyczyło.

Może to wynik tego, że w historii modne kiedyś było straszenie piekłem, wiecznym potępieniem. I czyniono to przesadnie. Ale teraz mamy drugą skrajność. Nie mówi się o piekle, o potępieniu; Tylko że wtedy trudno też mówić o zbawieniu.

A może zbytnio zaangażowaliśmy się w sprawy tego świata. Tak nas zajmuje pogoń za urządzeniem sobie życia, za posiadaniem, za tym by mieć i mieć coraz więcej, że na myślenie o zbawieniu nie ma już czasu.

A może uwierzyliśmy, że wystarczy nabyć kolejną nachalnie reklamowaną nam rzecz, jechać na urlop gdzieś do wakacyjnego raju, użyć kolejnej - teraz już naprawdę niezawodnej - odżywki i to przyniesie nam szczęście.

I nawet gdy nie mamy na to wszystko pieniędzy, to przecież marzymy o tym. Wydaje się nam, że to szczyt szczęścia. Po co więc jeszcze zawracać sobie głowę myślami o zbawieniu?

A może po prostu nie rozumiemy już tego słowa. Nie wiemy, co znaczy zbawienie. Prawda, słyszymy o nim od samego dzieciństwa, ale o co tak naprawdę chodzi? Co znaczy zbawienie? Co znaczy zostać zbawionym?

Oczywiście jest też druga skrajność. Wtedy pytanie z dzisiejszej ewangelii staje się twierdzeniem: Tylko nieliczni będą zbawieni, a cały ten zły świat zostanie potępiony.

I już można wskazywać znaki zbliżającego się potępienia…

Tylko, że ci, którzy tak myślą i mówią, też chyba do końca nie wiedzą czym jest zbawienie.

Co więc znaczy zostać zbawionym? Co znaczy zbawienie?

Zbawienie to wyzwolenie, to uratowanie od wszelkiego rodzaju zła i nieszczęścia. To wyzwolenie od samotności, od bezsensu życia, od duchowej pustki, od braku miłości i w końcu od zniszczenia, jakie niesie ze sobą grzech.

Zbawienie to wyzwolenie od grzechu i jego skutków.

Zbawienie to w końcu wyzwolenie od śmierci.

Bo zbawienie to także obdarowanie nowym życiem; Życiem podobnym do życia, które nosi w sobie Bóg; To obdarowanie życiem Bożym, życiem pełnym miłości, piękna, dobra i pokoju. Zbawienia to szczęście. Ale szczęście bez granic. Szczęście, które już nie będzie podlegało prawu przemijania.

Zbawienie to życie wieczne w Bogu; pełnia życia w Bogu.

Tak rozumianego zbawienia można - i trzeba - doświadczać już tu na ziemi, ale tylko jako ziarna. W sposób doskonały bowiem spełni się ono dopiero w niebie.

W niebie, gdzie ostatecznie zostaną pokonane: cierpienie, zło, grzech i śmierć.

Zbawienie jest w końcu rzeczywistością, która przerasta to wszystko, co potrafimy o nim powiedzieć. I chyba najtrafniej ujął prawdę o zbawieniu św. Paweł, gdy pisał do Koryntian:

„(...) ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało,

ani serce człowieka nie zdołało pojąć,

jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują.” (1 Kor 2,9)

I tak rozumiane zbawienie, które jest wyzwoleniem od zła, nieszczęścia, grzechu i śmierci dotyczy na pewno każdego z nas. Każdy bowiem człowiek takiego wyzwolenia potrzebuje. Wyzwolenia od cierpienia, od niepokojów, lęków; wyzwolenie z grzechu i ostatecznie wyzwolenie ze śmierci.

I chyba każdy człowiek pragnie szczęścia. Pełni szczęścia….  I pełni życia. A taką pełnię może dać tylko Bóg. A taka pełnia jest zbawieniem.

Warto więc stawiać pytania o zbawienie. Warto sprawą zbawienia się zainteresować.

„Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?” (Łk 13,23)        

Jednak pytanie postawione Jezusowi było źle sformułowane. Nie powinno nam bowiem chodzić o liczbę zbawionych, a raczej o to, co robić by zostać zbawionym?        

I właściwie Jezus odpowiada w dzisiejszej ewangelii na to drugie pytanie. Nie podaje liczby, ale mówi o ciasnych drzwiach, przez które trzeba wejść.

A ciasne drzwi na pewno oznaczają wysiłek, staranie. I może jeszcze to, że by do zbawienia się przecisnąć, zbyt dużo bagażu z sobą mieć nie możemy. Że tak naprawdę liczy się tylko sprawiedliwe życie; liczy się tylko dobro; ostatecznie liczy się tylko miłość.

I ten wysiłek miłości trzeba podjąć.

To ważne stwierdzenie: Liczy się tylko miłość!

Na nic zda się zewnętrzna tylko przynależność do Jezusa. Na nic znajomość z Nim, a nawet wspólne uczty. Na nic zewnętrzne obrzędy, praktyki, nawet udział w Eucharystii, nawet przyjmowanie innych Sakramentów. Na nic przynależność do Kościoła. Na nic!

To wszystko może okazać się za mało! Za mało, jeśli w naszym życiu zabraknie starania o sprawiedliwość, starania o miłość; jeśli w naszym życiu zabraknie dobra.        

Oczywiście Eucharystia, inne Sakramenty, modlitwa są ważne. Bardzo ważne! Mają nam pomagać sprawiedliwie żyć; mają nam pomagać czynić dobro. Ale ten wysiłek dobra musimy podjąć. Ostatecznie bowiem dobro się liczy.

I jeszcze mówi Jezus, że trzeba się spieszyć. Trzeba się spieszyć, bo kiedyś Pan domu wstanie i drzwi zamknie. I wtedy będzie za późno. (Por. Łk 13,25)

Ale teraz jeszcze czas mamy. Mamy jeszcze czas na czynienie dobra. Mamy czas na miłość…

A liczba zbawionych?

To naprawdę nie jest najważniejsze pytanie. Ale chyba nie będzie taka mała, skoro Jezus mówi o przychodzących ze wschodu i zachodu, z północy i południa. (Por. Łk 13,29) A prorok Izajasz w swej wizji zapowiada, że Bóg zbierze wszystkie narody i języki. A oni przyjdą i ujrzą Bożą chwałę. (Por. Iz 66,18)

Nie ma więc co się martwić, że zbawionych będzie mało. Jeżeli o coś trzeba się troszczyć, to tylko o to, by samemu znaleźć się wśród nich.

I zawsze jest jeszcze nadzieja. Cokolwiek byś bowiem wcześniej robił i jakiekolwiek byłoby twoje życie, jeszcze nie jest za późno. W logice królestwa Bożego są bowiem ostatni, którzy będą pierwszymi. (Łk 13,30) I nawet gdybyśmy należeli do „ostatnich”, jeszcze drzwi nie są dla nas zamknięte. Trzeba nam tylko wejść na drogę sprawiedliwości. Trzeba nam czynić dobro.

Prawda, nie zawsze jest łatwo na tej drodze. Dobro czasem kosztuje! Czasem spotkają nas na niej doświadczenia, czasem karanie, o którym czytaliśmy dzisiaj w Liście do Hebrajczyków. (Por. II czytanie) Ale to wszystko ostatecznie dla naszego dobra.

„Ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia.” (Mt 7,14)

Trzeba nam na nią wejść. Trzeba nam wejść na drogę sprawiedliwości; drogę dobra. Choć ciasna i czasem trudna ta droga, to ona właśnie prowadzi do pełni życia. Pełni Życia z Bogiem. Do zbawienia.  Trzeba nam więc tą drogą podążać. Trzeba nam iść drogą dobra. Amen.

Ks. Bogusław Banach, PMK Mannheim

witamy head„Człowieka (…) nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć ani kim jest, ani czym jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie''
Jan Paweł II, Warszawa 1979

Serdecznie witamy na stronie internetowej Polskiej Misji Katolickiej w Mannheim! Wszystkim odwiedzającym tę stronę życzymy Bożego błogosławieństwa.

Nabożeństwa w Mannheim

Wszystkie Msze święte i nabożeństwa w St. Matthäus-Spitalkirche (68159 Mannheim, E6,2)
Msza święta w języku polskim
Sobota  godz. 18:30
Niedziela  godz. 9:30
  godz. 11:30
Środa  godz. 18:30
Piątek  godz. 18:30
Pierwszy czwartek m-ca  godz. 18:30
   
Adoracja Eucharystyczna
Pierwszy czwartek m-ca godz. 19:00 - 19.30
Pierwszy piątek m-ca  godz. 17.00 - 18.30
Pierwsza sobota m-ca  godz. 19.30 - 21.00
Ostatnia sobota m-ca godz. 17.30 - 18.30
   
Okazja do spowiedzi świętej
Środa, piątek, sobota godz. 18.00
Pierwszy czwartek m-ca godz. 18:00
Pierwszy piątek m-ca godz. 17:00
Pierwsza i ostatnia sobota m-ca godz. 17.30

Kontakt z biurem misji