2 Niedziela Adwentu (2021)

Zamyslenia nad Sowem

Ba 5,1-9 Ps 126 Flp 1,4-6.8-11; Łk 3,1-6

Bóg, który pragnie człowieka…

Adwent jest krzykiem płynącym z głębi ludzkiego wnętrza. Adwent jest najgłębszym pragnieniem serca. Adwent jest pragnieniem szczęścia; Adwent jest pragnieniem miłości; Adwent jest pragnieniem pełni życia.

Te pragnienia nosi w sobie każdy człowiek. Każdy człowiek nosi więc w sobie Adwent…

W pewnym sensie każdy człowiek sam jest Adwentem. Jest czekaniem, pragnieniem i tęsknotą…

Problem współczesnego człowieka polega jednak na tym, że nie potrafi on nazwać pragnień, które nosi w sobie; że nie dociera do ich istoty; że pozostaje tylko na powierzchni.

I wtedy miota się, bo jest wielkim niespełnieniem, ale wszystko, czym chce zaspokoić swoje pragnienia okazuje się być tylko chwilowe; okazuje się być niepełne. To ciągle nie jest to, czego naprawdę szuka, co potrafiłoby wypełnić jego serca; co ukoiłoby jego najgłębszą tęsknotę.

Ale jeżeli człowiek nie odkryje istoty swoich pragnień, to dalej będzie zadawalał się namiastkami szczęścia; dalej będzie ranił siebie i innych namiastkami miłości; dalej będzie zamiast pełni życia szukał użycia. Aż znów odkryje, że to nie to; że to wszystko za mało; że namiastki szczęścia, miłości czy życia nic nie dają, a ranią tylko…

Adwent – ten liturgiczny – jest po to, by nas wyrwać z tego zaklętego kręgu. Adwent jest po to, byśmy odkrywali, że za naszymi najgłębszymi pragnieniami, kryje się tęsknota za Bogiem; że tylko Bóg może wypełnić nasze serca.

Wszystko to było już przedmiotem naszego rozważania w poprzednią niedzielę. Dzisiejsza Liturgia Słowa prowadzi nas dalej. Słyszymy w niej wezwanie:

„Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego! Każda dolina zostanie wypełniona, każda góra i pagórek zrównane, drogi kręte staną się prostymi, a wyboiste drogami gładkimi! I wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże.” (Por. Łk 3,4-6)

„Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego!” (Por. Łk 3,4)

I zasadnym wydaje się pytanie, w jaki sposób prostować Bogu drogi do naszych serc?... Jak otwierać nasze serca dla Pana?...

Po pierwsze: jest to już samo odkrycie, że pragniemy Boga. Odkrycie, że sami sobie nie wystarczamy; że świat, to za mało…

Po pierwsze jest to więc odkrycie naszej tęsknoty za Bogiem…

A po drugie: Te Boże drogi mogą być liczne. Bóg nie jest ograniczony naszymi możliwościami i może działać w sposób dla nas niepojęty i zupełnie niespodziewany. Nie zmienia to jednak faktu, że są pewne drogi uprzywilejowane, przez Boga potwierdzone. To przede wszystkim sakramenty, modlitwa i miłość bliźniego.

Sakramenty; tutaj zwłaszcza Pokuta i Eucharystia, jako przestrzenie szczególnego spotkania z Bożą Miłością.

Ale może ktoś powie: przecież te sakramenty – w miarę regularnie – przyjmuję, co trzeba jeszcze?...

A może sakramenty stały się dla nas rutyną?... Może nawet spieramy się jeszcze, czy Komunię Świętą przyjmować do tylko do ust, czy można też na rękę, ale zapomnieliśmy, że ważniejsze jest to, iż przychodzi Bóg. Bóg, Który kocha: Który chce wejść w poplątane ścieżki naszego życia; Który przynosi Miłość i Uzdrowienie.

Czyż często nie zostajemy tutaj na powierzchni?... Może nawet oceniamy innych, że gorsi, bo Komunię Świętą na rękę przyjmują… Ale czy my otwieramy Bogu drogę do naszych serc? Czy naprawdę się z Nim spotykamy?...

Czasem można w to wątpić, jeżeli tyle w nas strachu, agresji i nienawiści…

Adwent jest po to, by przygotować Bogu drogę do naszych serc. Adwent jest po to, by spotykać się z Bożą Miłością, która wszystko w Miłość przemienia. Adwent jest po to, by spojrzeć na ludzi i świat po Bożemu; by spojrzeć z miłością…

Modlitwa…

I znów ktoś powie: Przecież się modlę; dużo nawet, bardzo dużo… Prawda! Ale czy jest to naprawdę modlitwa serca? A może modlę się tylko wargami, a sercem daleko jestem od Boga? (Por. Mt 15,8-9; Iz 29,13)

Przecież modlitwa nie polega tylko na mnożeniu formuł; na odmawianiu niezliczonej liczby nowenn czy różańców. To może być o wiele za mało, a nawet wcale nie to…

Modlitwa to przecież otwarcie przed Bogiem serca; to spotkanie z Bogiem. Modlitwa to spotkanie Bożego i naszego pragnienia. Bóg pragnie, abyśmy Go pragnęli. (Por. KKK 2560) Takie spotkanie często dokonuje się w ciszy, kiedy już „wyleję” swoje serce przed Bogiem, kiedy w końcu pozwolę Mu mówić…

Czyż my często nie zagłuszamy Boga potokiem swoich słów?... I jesteśmy wtedy jak poganie, którzy myślą, że przez wzgląd na swoje wielomówstwo będą wysłuchani… (Por. Mt 6,7)

Adwent jest po to, by się zatrzymać; by zamilknąć przed Bogiem i pozwolić Mu mówić. Adwent jest po to, by modlitwa stawała się Bożą drogą do naszych serc.

I w końcu miłość bliźniego. Ale o niej będzie więcej w następną niedzielę, gdy zatrzymamy się nad wskazówkami danymi swoim słuchaczom przez Jana Chrzciciela.

Dzisiaj tylko uwaga, że bliźni to jest ten konkretny człowiek obok; często człowiek najbliższy; mąż, żona, dziecko, rodzic. Bo czasami bywa tak, że próbujemy kochać cały świat, a zapominamy o tych, którzy tuż obok…

I jeszcze ta świadomość, że miłość bliźniego to nie tylko mój wysiłek i dar. W bliźnim przychodzi do mnie Bóg. To dar dla mnie. I Boża droga do mojego serca.

„Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego!” (Por. Łk 3,4)

Nasze zadanie na Adwent. Wcale nie łatwe. Niech więc pocieszeniem będzie dla nas fakt, że Bóg przychodzi do nas też po drogach, które nie są jeszcze całkiem przygotowane. Że mamy dać z siebie, co potrafimy, ale – jak czytaliśmy w Księdze proroka Barucha – to Bóg postanowił zniżyć każdą górę wysoką, a doły zasypać. (Por. Br 5,7) Działamy więc nie tylko my, ale przede wszystkim On.

I dlatego możemy mieć ufność, że Ten, który zapoczątkował w nas dobre dzieło, sam je dokończy. (Por. Flp 1, 6) Bez nas jednak tego nie uczyni, bo jest Miłością i pragnie miłości. A do miłości nie można zmusić. Do miłości można tylko pociągnąć miłością.

Adwent jest po to, byśmy odkryli za najgłębszymi pragnieniami naszych serc; pragnieniem szczęścia, pragnieniem miłości, pragnieniem pełni życia, kryje się tęsknota za Bogiem.

Adwent jest także po to, byśmy odkryli, że również Bóg nas pragnie. Bóg pragnie nas, bo nas kocha. Amen.

Bogusław Banach, PMK Mannheim

witamy head„Człowieka (…) nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć ani kim jest, ani czym jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie''
Jan Paweł II, Warszawa 1979

Serdecznie witamy na stronie internetowej Polskiej Misji Katolickiej w Mannheim! Wszystkim odwiedzającym tę stronę życzymy Bożego błogosławieństwa.

Nabożeństwa w Mannheim

Wszystkie Msze święte i nabożeństwa w St. Matthäus-Spitalkirche (68159 Mannheim, E6,2)
Msza święta w języku polskim
Sobota  godz. 18:30
Niedziela  godz. 9:30
  godz. 11:30
Środa  godz. 18:30
Piątek  godz. 18:30
Pierwszy czwartek m-ca  godz. 18:30
   
Adoracja Eucharystyczna
Pierwszy czwartek m-ca godz. 19:00 - 19.30
Pierwszy piątek m-ca  godz. 17.00 - 18.30
Pierwsza sobota m-ca  godz. 19.30 - 21.00
Ostatnia sobota m-ca godz. 17.30 - 18.30
   
Okazja do spowiedzi świętej
Środa, piątek, sobota godz. 18.00
Pierwszy czwartek m-ca godz. 18:00
Pierwszy piątek m-ca godz. 17:00
Pierwsza i ostatnia sobota m-ca godz. 17.30

Kontakt z biurem misji