29 Niedziela Zwykła, Rok C (2025)

Wy 17,8-13; Ps 121; 2 Tm 3,14 - 4,2; Łk 18,1-8
Zawsze się modlić
A Bóg czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie. (Łk 18,7)
Czy nasza modlitwa ma wartość?...
Czy Bóg interesuje się tymi, którzy modlą się do Niego; którzy Go o coś proszą?...
A nawet: Czy w ogóle istnieje jakiś Bóg?...
Przyznajmy, takie pytania czasem nas nurtują. Rodzą się one wtedy, kiedy Bóg zdaje się nie reagować. Kiedy ci, którzy zwracają się do Niego o pomoc, tej pomocy nie otrzymują. A w każdym razie, nie otrzymują tak, jakby chcieli…
Jeśli modlitwa nie przynosi oczekiwanego skutku, to jaką może mieć wartość?...
A może rozsądniej byłoby porzucić modlitwę, oszczędzając sobie bezużytecznego trwonienia czasu? …
Może rozsądniej byłoby wyzbyć się złudzeń?...
Jezus ostrzega swoich uczniów przed takim rozumowaniem i zachęca ich – zachęca nas - do nieustannej modlitwy.
Nawet jeśli muszę długo czekać; nawet jeśli nie mogę dostrzec Bożej pomocy - nie powinienem ustawać w modlitwie. Więcej! Mam zwracać się do Boga z niewyczerpaną ufnością. I nawet natarczywie…
A Bóg czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie. (Łk 18,7)
Opowiadając przypowieść o sędzi i wdowie, Jezus chce przekonać swoich uczniów, że mogą mieć nadzieję, co do wysłuchania ich prośby przez Boga. Mogą mieć nadzieję, nawet jeśli wysłuchanie nie następuje natychmiast i trzeba wielokrotnie powtarzać modlitwę.
Sędzia jest przedstawiony jako człowiek, który z nikim się nie liczy. Widzi tylko samego siebie, własną korzyść i własną wygodę. Nie ma szacunku dla Boga. Nie obchodzą go również ludzie.
Natomiast wdowa w Izraelu znaczyła niewiele. Nie miał się za nią kto ująć. Dlatego osoba i sytuacja wdowy są dla sędziego zupełnie obojętne.
A jednak w końcu sędzia wysłuchuje prośby wdowy. Kobieta osiągnęła przez swoją wytrwałość; przez swoją natarczywość. Osiągnęła tym „naprzykrzaniem się” …
Sędzią nie kierowało przecież obudzone poczucie obowiązku czy sprawiedliwości. Sędzią kierował jedynie egoizm. Chciał on w końcu uwolnić się od naprzykrzania się wdowy.
I jeszcze wniosek: Jeśli wytrwałą prośbą można uzyskać coś nawet od takiego człowieka, jak opisany sędzia, to o ileż większy wpływ ma modlitwa na Boga!
Bóg przecież nie jest niesprawiedliwym sędzią. Jezus, gdy uczył apostołów modlić się, powiedział im, żeby zwracali się do Boga „Ojcze”.” (Por. Łk 11, 2).
Bóg nie jest niesprawiedliwym sędzią. Jemu nie jest obojętny nasz los; On jest naszym Ojcem i zawsze nami się interesuje.
Jeśli przestajemy modlić się do Boga, to odmawiamy Mu naszego zaufania. Nie uznajemy, że jest On naszym Ojcem i mamy Go albo za kogoś bezsilnego, albo za nieczułego despotę.
Sprawa naszej modlitwy jest więc równocześnie sprawą naszej wiary. Wiary w Boga jako kochającego Ojca.
Dla Boga nie jesteśmy bytami bez znaczenia i wartości. Dla sędziego wdowa była czymś w rodzaju natrętnej muchy. My natomiast jesteśmy dla Boga jego wybranymi, umiłowanymi dziećmi.
I właśnie ta relacja między Bogiem a nami jest powodem, dla którego nie powinniśmy nigdy ustawać w modlitwie. I jest równocześnie uzasadnieniem nadziei na wysłuchanie naszej modlitwy.
Nawet jeśli musimy poczekać; nawet jeśli pozornie nie doświadczamy bliskości Boga; nawet jeśli nasza modlitwa zdaje się trafiać w pustkę; to przecież Bóg jest - i zawsze będzie - naszym kochającym Ojcem.
I tak naprawdę, to nie z powodu Boga - ale z naszego powodu - potrzeba, żebyśmy cierpliwie i nieustannie się modlili.
Zwracając się do Boga, podtrzymujemy bowiem naszą relację z Nim: wspólnotę dzieci z Ojcem.
Jeśli przestajemy się modlić, uważając modlitwę za rzecz pozbawioną sensu, zrywamy tę relację.
Nasza modlitwa jest więc przejawem naszego życia z Bogiem. Kto się nie modli i pokłada ufność tylko we własnych siłach, a temu, co je przekracza, poddaje się z rezygnacją - ten demonstruje swoją niezależność od Boga, a nawet chęć odrzucenia Go. Dokąd to jednak zaprowadzi?...
A Bóg czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie. (Łk 18,7)
Bóg jest naszym kochającym Ojcem i dlatego nie może nas nie wysłuchać. Ale to nie my decydujemy, jak i kiedy nas wysłucha.
Zawsze możemy być jednak pewni jednej rzeczy. On uczyni nam sprawiedliwość i nas zbawi. Może jednak przy tym poddać nas długiej próbie lub zadziałać bardzo szybko i nieoczekiwanie. W każdym razie nie opuści nas i nie pozwoli nam zmarnieć. Czy wierzysz w to?...
Kończąc przypowieść, o to właśnie Jezus pyta. „Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?”. (Łk 18,8)
Element niepewności, co do pomocy i zbawienia widzi Jezus nie po stronie Boga, ale po stronie ludzi.
Potęga i miłość Boga są absolutnie godne wiary. Mniej pewna jest natomiast ludzka wiara. Mniej pewna jest zdolność ludzi do ocalenia - pośród wszystkich prób - swej wiary w Boga jako kochającego Ojca.
Wiara i modlitwa tworzą naszą relację z Bogiem. Jednak wiara powierzchowna i byle jaka modlitwa nie wystarczą. Ta relacja musi być mocna. Dlatego zawsze powinniśmy się modlić i nigdy nie ustawać. Amen.
Ks. Bogusław Banach, Polska Misja Katolicka Mannheim


