Kazanie Wszystkich Świętych Mannheim 2024.
Recepta na świętość
Każdego roku w Kościele Ojciec święty włącza do grona świętych i błogosławionych kolejne osoby, które od tego momentu są czczone w Kościele przez umieszczenie w kalendarzu liturgicznym. Być może u nie jednego pojawia się pytanie, co ja sam musiałbym zrobić, aby zostać świętym, gdzie znaleźć autentyczną receptę i przepis na osiągnięcie świętości.
Serfując po Internecie możemy znaleźć różne porady, wskazówki, które mają doprowadzić człowieka do bycia szczęśliwym, ale czy ktoś znalazł receptę na świętość?
Odpowiedź na to pytanie daje mam dzisiejsza liturgia, która wskazuję Świętość jako cel naszego życia. Jednak zdajemy sobie sprawę, że same chęci, aby zostać świętym nie wystarczą, dlatego konieczne jest przyjęcie konkretnej postawy, która pozwoli nad do świętości się zbliżyć.
Jezus w Ewangelii wskazuje mam co jest środkiem pomocnym do osiągnięcia świętości. Słuchając błogosławieństw łatwo możemy zauważyć, że nie wskazują one na to co piękne i przyjemne, wręcz przeciwnie na trudności, cierpienie.
Jeżeli uważnie obserwujemy otaczający nas świat, to łatwo zobaczyć, że współczesne myślenie jest całkowicie odmienne niż ewangeliczne błogosławieństwa. Ale można na pod stawie tych słów wywnioskować również, kto błogosławiony nie jest.
Otóż w logice Pana Boga „niebłogosławionymi” – inaczej: nieszczęśliwymi – są ci, którzy myślą, że osiągną pełnię życia, kiedy się wzbogacą i otoczą dobrami ziemskimi; kiedy będą samowystarczalni.
Nieszczęśliwymi są ci, którzy myślą, że szczęście to ciągła zabawa i spełnianie wszystkich swych zachcianek.
Nieszczęśliwymi są ci ludzie, którym się wydaje, że na drodze do szczęścia powinni być głośni i mogą zakrzyczeć innych; że mogą żyć tylko dla siebie, realizować swoje cele, nie licząc się z innymi.
Nieszczęśliwymi są ci, którzy mają w sobie przekonanie, że do szczęścia niepotrzebne jest przebaczanie ani proszenie innych o przebaczenie.
Nieszczęśliwymi są wreszcie ci, którzy myślą, że można osiągnąć szczęście, mając serce za brudzone grzechem, albo że szczęście opiera się na władzy i sile, bo można wtedy wysługiwać się kimś czy zmusić go do uległości.
Ogromna to pokusa tak myśleć. Kto nie chciałby żyć jak bogacz, dużo się bawić, rządzić, nie oglądać się na innych? Ale Pan Jezus mówi, że nie tam leży szczęście ludzkie. Zanim się oburzymy na słowa naszego Pana, oczyma wyobraźni rozejrzyjmy się po świecie. Czy współczesny człowiek, który często szuka właśnie bogactwa, sławy, przyjemności, rzeczywiście jest taki szczęśliwy?
Jeśli tak, to skąd – patrząc choćby na nasze podwórko – mamy obecnie coraz większy problem z narkotykami wśród młodych, z lekomanią, ze wzrostem liczby ludzi cierpiących na depresję i różne zaburzenia psychiczne? Skąd tylu ludzi doświadczających samotności i nieradzących sobie z nią? Skąd bierze się plaga rozwodów, które zawsze są głęboką raną w życiu ludzkim? Skąd ta wzajemna nienawiść? Przecież szczęśliwi ludzie nie skaczą sobie do gardeł!
Oczywiście, przyczyn jest wiele i każdy przypadek należy rozpatrywać osobno, ale można też mówić o globalnych trendach – a te są co najmniej niepokojące. Odpowiedź na pytanie jest bardzo proste Człowiek wymyśla sobie różne „przepisy na szczęście”, ale w tych przepisach nie ma miejsca dla Boga – albo jest On w nich jakimś mało istotnym dodatkiem. Taki „przepis” można od razu wyrzucić do kosza. Pan Jezus mówi o tym w błogosławieństwach – bardzo delikatnie, ale stanowczo: błogosławieni, czyli szczęśliwi są ci i ci, inni natomiast nie.
Do grona szczęśliwych należą święci, którzy pokazują nam na czym polega życie błogosławieństwami. Człowiek pragnący osiągnąć świętość to człowiek mądry, który nakazy Boże przestrzega i w nich odkrywa prawdziwy przepis.
Święty to człowiek szanujący i kochający kościół. To w Kościele dokonuje osobiste wzrastanie w świętości w czasie każdej Mszy świętej, podczas której można osobiście spotkać się z Jezusem.
Święci to osoby kochające bliźniego, którzy nie dostrzegają w drugim człowieku wroga, ale każdego uważają za przyjaciela, bo wszyscy należymy do wspólnoty osób opieczętowanych pochodzących z każdego plemienia i języka, o czym słyszeliśmy w pierwszym czytaniu.
Dzisiaj nawiedzimy cmentarz, uzmysławiając sobie, jak uczy św. Paweł, że „czas jest krótki” (1 Kor 7, 29). Zaiste, ludzkie życie jest krótkie i kruche. Uczmy się więc mądrości od zmarłych. Są wśród nich zarówno ci, którzy życie wygrali, jak i tacy, którzy je przegrali. Ci ostatni zmądrzeli za późno, uświadamiając sobie dopiero po śmierci własną głupotę. Słowa ośmiu błogosławieństw i obecność na cmentarzu mają nam pomóc w doskonaleniu naszej mądrości, bo tylko ludzie mądrzy będą mogli osiągnąć wspólnotę z Bogiem.
Ks. Janusz Liszka, Polska Misja Katolicka Mannheim