Kim właściwie On jest?
Na początek dwie uwagi, które pomogą nam lepiej odczytać dzisiejszą Ewangelię:
Pierwsza: Gwałtowny sztorm na Jeziorze Galilejskim nie jest niczym nadzwyczajnym. Jezioro, które leży w rowie tektonicznym - 210 metrów poniżej poziomu morza - otoczone jest z trzech stron górami. Wąwozem rzeki Jordan często napływa nad jezioro zimne powietrze z potężnych gór Hermonu. Zderzenie tego powietrza z ciepłym powietrzem nad jeziorem powoduje silne sztormy, które nagle się pojawiają i nagle znikają.
Druga uwaga: Izraelici nie należą do ludzi morza. Owszem niektórzy Apostołowie – jak Piotr, Andrzej, Jan i Jakub – byli rybakami. Jednak nawet oni w czasie połowów raczej trzymali się blisko brzegu, bo i ich łodzie do dalekich podróży nie były przystosowane.
A teraz już Ewangelia…
Owego dnia, gdy zapadł wieczór, Jezus rzekł do swoich uczniów: «Przeprawmy się na drugą stronę». (Mk 4,35)
To był akt odwagi ze strony uczniów. Wypłynąć na pełne jezioro, gdy zapadał wieczór. A jednak to robią. Poruszeni wcześniejszymi cudami i nauczaniem Mistrza wyruszają na drugi brzeg jeziora, którego szerokość wynosi 13 kilometrów.
Uczniowie się trudzą, a Jezus – zmęczony nauczaniem – śpi w tyle łodzi. Samo to pewnie nie byłoby problemem, gdyby nie burza, - gwałtowny sztorm i fale, które przelewały się przez łódź, tak, że zaczęła napełniać się wodą. Uczniom zajrzało w oczy widmo śmierci. Czytaj dalej


