Pójść za Jezusem, Światłością świata
Naród kroczący w ciemności, ujrzał światło wielkie. To słowa, które usłyszeliśmy w pierwszym czytaniu. Dlaczego jako ludzie, bardziej wolimy przebywać w ciemności? Dlaczego, kiedy przychodzi światłość prawdziwa my ją odrzucamy?
W prologu św. Jana mamy zapisane, przyszła światłość prawdziwa, która oświeca każdego. Niestety wolimy ciemność, ponieważ światłość ujawnia wszystkie nasze czyny, które popełniamy.
Człowiek osamotniony w swoim życiu, pozbawiony prawdziwej więzi ze źródłem swojego istnienia, błąka się, nie znając prawdziwego sensu swojego życia i jego celu. Rzuca się wówczas na to, co uchwytne, szukając w tym swojego szczęścia, ale to wszystko przemija, a wraz z przemijaniem pozostaje pustka. W takiej dramatycznej sytuacji nie jest dla człowieka światłem naga prawda o beznadziejności, jak to przedstawił Kohelet: Marność nad marnościami, powiada Kohelet, marność nad marnościami – wszystko marność.
Człowiek, którzy przyjmuje światłość, ma być dla innych niczym lampa, która wskazuje właściwy kierunek. Jezus poucza w Ewangelii, że światło nie może pozostawać w ukryciu, lecz musi świecić tak, aby inni zobaczyli jego blask. Nie jest to zadanie łatwe, bo wymaga pełniej autentyczności, prawdomówności i uczciwości nie tylko wobec innych, ale przed wszystkim wobec siebie.