Czy tylko nieliczni będą zbawieni?
„Raz ktoś zapytał Jezusa: Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?” (Łk 13,23)
Pytanie ważne. Bo i sprawa ważna. Zbawienie…
Pytanie ważne… i ktoś stawia je Jezusowi, licząc na jasną odpowiedź. Zresztą, czy jest lepszy adresat tego pytania niż Jezus?
Czy tylko nieliczni będą zbawieni?...
Ale dzisiaj wydaje się, że nikt już pytań o zbawienie nie stawia. Nikt albo mało kto…
Sprawa zbawienia została jakby wyrzucona z naszej codzienności. Odsunięta na czas bliżej nieokreślony albo w ogóle wymazana ze świadomości współczesnego człowieka. I nie tylko człowieka niewierzącego. Też chrześcijanina. Tak jakby zbawienie nas nie dotyczyło.
Może to wynik tego, że w historii modne kiedyś było straszenie piekłem, wiecznym potępieniem. I czyniono to przesadnie. Ale teraz mamy drugą skrajność. Nie mówi się o piekle, o potępieniu; Tylko że wtedy trudno też mówić o zbawieniu.
A może zbytnio zaangażowaliśmy się w sprawy tego świata. Tak nas zajmuje pogoń za urządzeniem sobie życia, za posiadaniem, za tym by mieć i mieć coraz więcej, że na myślenie o zbawieniu nie ma już czasu.
A może uwierzyliśmy, że wystarczy nabyć kolejną nachalnie reklamowaną nam rzecz, jechać na urlop gdzieś do wakacyjnego raju, użyć kolejnej - teraz już naprawdę niezawodnej - odżywki i to przyniesie nam szczęście.
I nawet gdy nie mamy na to wszystko pieniędzy, to przecież marzymy o tym. Wydaje się nam, że to szczyt szczęścia. Po co więc jeszcze zawracać sobie głowę myślami o zbawieniu?