Nie daj się zwyciężyć złu…
„Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nastaw mu i drugi.” (Mt 5,39)
„Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują.” (Mt 5,44)
Trudne to… Trudna jest ta mowa… (Por. J 6,60)
Zresztą całe „Kazanie na Górze” jest wymagające…
I odwraca porządek wartości tego świata.
Ale fragment, który dzisiaj usłyszeliśmy jest chyba najbardziej trudny i – w pierwszym odbiorze – niezrozumiały.
Bo jeżeli w ubiegłą niedzielę słyszeliśmy słowa wyjaśniające przykazania „Nie zabijaj”, „Nie cudzołóż”, „Nie będziesz fałszywie przysięgał”, gdzie Jezus przekonywał, że to, co najważniejsze dokonuje się w ludzkim sercu; że tu jest początek dobra i zła, potrafimy się z tym zgodzić.
Co innego, że trudno jest zachować zupełną czystość serca, bez gniewu…, bez pożądań…, w prawdzie… Ale zasadę rozumiemy. I w sumie zgadzamy się z nią.
„Z serca bowiem pochodzą złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwa, czyny nierządne, kradzieże, fałszywe świadectwa, przekleństwa.” (Mt 15,19)
To rozumiemy…
Ale jak rozumieć te dzisiaj słyszane słowa?...
„Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nastaw mu i drugi.” (Mt 5,39)
A gdzie tu sprawiedliwość?... Przecież krzywdę należy wyrównać…


