Wigilia Paschalna 2020

Mt 28,1-10

Nastrój Wielkiej Soboty

         Świat się zatrzymał...

Nagle wszystko, co dotychczas ich zajmowało, przestało być ważne. Za to pojawiły się strach, zagubienie i niepewność. Pojawiła się rozpacz.

Świat się zatrzymał...

A już na pewno dla nich. W piątek, który nazywamy dzisiaj wielkim, wszystko się załamało; wszystko się rozsypało i runęło w gruzy. Wszystkie ich nadzieje, plany, marzenia umarły wraz z Mistrzem. A oni nawet pod krzyż nie dotarli. Rozproszyli się, jak owce bez pasterza...

I może najlepiej ten stan oddaje zdanie wypowiedziane przez dwóch uczniów uciekających w niedzielne popołudnie do Emaus. „A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela.” (Łk 24,21)

A myśmy się spodziewali… (Por. Łk 24,21)

To zdanie padło wprawdzie w niedzielę popołudniu, ale ono jest mentalnie z Wielkiej Soboty.

A myśmy się spodziewali… (Por. Łk 24,21)

Są w tym zdaniu zawarte rozczarowanie, zawiedzione nadzieje i smutek. I może nawet złość… Złość na Mistrza, że nie dokonał kolejnego cudu; że tak marnie skończył na krzyżu…

Złość na siebie samych, że dali się nabrać; że dali się uwieść; że zmarnowali czas; że zmarnowali kawałek swego życia…

Nastrój Wielkiej Soboty... Tej ciszy po klęsce. I niepewność, co dalej?... Czy można wrócić do tamtego, przerwanego życia?... Tak, jak gdyby nigdy nic… Jakby nigdy nie było Mistrza; jakby nie było Jego słów i Jego cudów… Jakby to był tylko piękny, tragicznie przerwany sen...

A myśmy się spodziewali… (Por. Łk 24,21)

Ten nastrój Wielkiej Soboty trwał dłużej niż sama sobota. Nie przerwała go całkiem przyniesiona przez kobiety nowina o pustym grobie, o słowach anioła, że Pan zmartwychwstał; ani nawet o tym, że same spotkały Pana.

Więcej, te opowiadania kobiet pogłębiały niepewność; rozdrapywały co dopiero przyschniętą ranę...

Trzeba było dopiero spotkania ze Zmartwychwstałym. Musieli jeść i pić z Chrystusem, musieli mieć możliwość Go dotknąć, by na nowo uwierzyć. I by na nowo układać swe życie; by nauczyć się, co jest naprawdę najważniejsze.

Aż kiedyś przyjdzie egzamin, który będzie zdawał Piotr, pierwszy z nich; może też trochę w imieniu ich wszystkich.

„Szymonie, synu Jana czy miłujesz Mnie? (…) Tak, Panie, Ty wiesz, ze Cię kocham.” (Por. J 21,15)

        Świat się dzisiaj zatrzymał… A na pewno zwolnił… I nam też udziela się nastrój Wielkiej Soboty. Myśmy się też spodziewali…

Ale okazał się, że nasz wymarzony świat legł w gruzach.

Jeden mały wirus, którego nawet nie można dostrzec zwykłym mikroskopem, pokazał nam, że nie jesteśmy panami tego świata. Najwspanialszy postęp i coraz bardziej wymyślna technika nie zmieniają tego, że nasze życie zawsze „wisi na włosku”.

Dlatego teraz panują strach, niepewność, rozczarowanie, a może nawet bunt. I nie wiemy, co dalej?... I nie wiemy, kiedy to się skończy?... I nie wiemy, czy będziemy potrafili kiedyś zapomnieć i normalnie żyć, bez obawy, że sytuacja się znów powtórzy, w gorszym jeszcze wydaniu?...

Świat się dzisiaj zatrzymał…

Czy widzimy to „zatrzymanie” tylko jako ograniczenie dla nas?... Można tak odbierać obecną sytuację i tylko się wtedy frustrować. I wylewać te frustracje na bliskich, czy w Internecie. Można…

Ale może to „zatrzymanie się świata” jest też dla nas jakąś szansą?...

Bądźmy przed samymi sobą szczerzy. Gdyby było normalnie, to biegalibyśmy po sklepach w szaleństwie przedświątecznych zakupów; niekoniecznie byłby czas na modlitwę; spowiedź byłaby tylko czystym rytuałem, jak teraz dezynfekcja rąk; z obrzędów zaś paschalnych najważniejsze byłoby poświęcenie koszyczka, które tak naprawdę do Triduum nie należy.

Wiem, że to zbyt ostra diagnoza… Ale czy nie w tym kierunku, wszystko szło?... A my jakoś zanurzeni w tym nurcie. Płyniemy czasem pod prąd, ale często z prądem…

Może więc trzeba się zatrzymać! Trzeba zapytać, czegośmy się spodziewali, a co tak naprawdę jest ważne.

Czasem trzeba coś stracić – miejmy nadzieję, że tylko na chwilę – by zobaczyć, co naprawdę ma wartość; co jest bezcenne.

Nastrój Wielkiej Soboty... I powolne wychodzenie z niego.

Obyśmy wszyscy doświadczyli w sercu rzeczywistości pustego grobu. Obyśmy usłyszeli Chrystusowe: „Nie bójcie się!” (Mt 28,10) Obyśmy na nowo odkrywali, to co najważniejsze, by kiedyś zdać ten ostatni egzamin. „Panie Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham.” (J 21,17) Amen.

Ks. Bogusław Banach, PMK Mannheim

witamy head„Człowieka (…) nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć ani kim jest, ani czym jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie''
Jan Paweł II, Warszawa 1979

Serdecznie witamy na stronie internetowej Polskiej Misji Katolickiej w Mannheim! Wszystkim odwiedzającym tę stronę życzymy Bożego błogosławieństwa.

Nabożeństwa w Mannheim

Wszystkie Msze święte i nabożeństwa w St. Matthäus-Spitalkirche (68159 Mannheim, E6,2)
Msza święta w języku polskim
Sobota  godz. 18:30
Niedziela  godz. 9:30
  godz. 11:30
Środa  godz. 18:30
Piątek  godz. 18:30
Pierwszy czwartek m-ca  godz. 18:30
   
Adoracja Eucharystyczna
Pierwszy czwartek m-ca godz. 19:00 - 19.30
Pierwszy piątek m-ca  godz. 17.00 - 18.30
Pierwsza sobota m-ca  godz. 19.30 - 21.00
Ostatnia sobota m-ca godz. 17.30 - 18.30
   
Okazja do spowiedzi świętej
Środa, piątek, sobota godz. 18.00
Pierwszy czwartek m-ca godz. 18:00
Pierwszy piątek m-ca godz. 17:00
Pierwsza i ostatnia sobota m-ca godz. 17.30

Kontakt z biurem misji