2 Niedziela po Narodzeniu Pańskim
Syr 24,1-2.8-12; Ps 147B; Ef 1,3-6.15-18
J 2,1-18
… a swoi Go nie przyjęli
„Na świecie było Słowo, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli.” (J 1,10-11)
Święty Jan historię Narodzenie ukazuje w perspektywie uniwersalnej. Nie ma tu opowieści o narodzeniu w stajni, o pasterzach i mędrcach. Za to, przybliża nam święty Jan teologiczne znaczenie wydarzenia w Betlejem.
W dzisiejszej Ewangelii słyszymy o Odwiecznym Słowie – Drugiej Osobie Trójcy Świętej, Synu Bożym – które przyjmuje ciało i zamieszkuje wśród nas.
Zatrzymajmy się dzisiaj krótko tylko nad tym fragmentem, od którego rozpocząłem to rozważanie.
„Na świecie było Słowo, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli.” (J 1,10-11)
Dramat niepoznania Boga; dramat odrzucenia Boga…
I nie chodzi tu tylko o brak miejsca w gospodzie, w wyniku którego Zbawiciel musiał rodzić się w stajni.
Ten dramat rozgrywa się niestety na przestrzeni wieków. I wciąż na nowo. Począwszy od buntu pierwszych rodziców.
Dzisiaj można mieć wrażenie, że przybrał on na sile. Przynajmniej w tej części świata, w której żyjemy.
Dramat odrzucenia Boga…
Europa zaprzecza swoim chrześcijańskim korzeniom - swojej chrześcijańskiej kulturze z której wyrosła – a chce je zastąpić coraz bardziej wymyślnymi – żeby nie powiedzieć szalonymi - ideologiami, mającymi tylko pozory wolności i tolerancji.
I oczywiście człowiek może odrzucić Boga. Człowiek może powiedzieć Bogu „nie”. Może próbować układać ten świat po swojemu, według własnego „widzi mi się”. Może… Człowiek jest przecież wolny.
Trzeba jednak postawić inne pytanie: Czy człowiek bez Boga pozostanie jeszcze człowiekiem?...
Historia dowodzi zbyt często, że nie. Ideologie, które odrzucały Boga owocowały później niezwykłym okrucieństwem i pogardą dla człowieka.
„Na świecie było Słowo, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli.” (J 1,10-11)
Dramat odrzucenia Boga…
Dramat odrzucenia Boga może niestety dokonywać się także w Kościele. Zawsze jest tak wtedy, gdy stawiamy tylko na własne, ludzkie pomysły i rozwiązania, a zapominamy, że Kościół jest Boży.
I można mieć wrażenie, że ten dramat rozgrywa się właśnie na naszych oczach…
„Na świecie było Słowo, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli.” (J 1,10-11)
Innym wymiarem tego dramatu odrzucenia Boga jest grzech. I to już dotyczy każdej i każdego z nas.
Każdym grzechem odrzucamy Bożą miłość, zamykamy się na życie i światłość; pogrążamy się w ciemności.
Musimy więc ciągle na nowo dokonywać ruchu przeciwnego. Musimy otwierać się na światłość i przyjmować życie.
I to jest walka duchowa, która musi trwać.
Na szczęście nie jesteśmy na przegranej pozycji. Gdy otwieramy się na Boga, otrzymujemy Jego moc i stajemy się dziećmi Bożymi.
Obyśmy się nimi stawali coraz bardziej. Obyśmy się wciąż na nowo i coraz bardziej z Boga rodzili. Amen.
Ks. Bogusław Banach