Miłość wpisana w rodzinę
(…) moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela. (Łk 2,30-32)
W centrum dzisiejszej Liturgii Słowa stoi dziecko.
Najpierw jest to dziecko wyczekiwane; dziedzic; syn obietnicy.
Abraham i Sara starali się o dziecko; pragnęli dziecka; ale już stracili nadzieję. I dopiero wtedy, gdy po ludzku wydawało się to niemożliwe, Sara poczęła i urodziła syna Izaaka.
Autor Listu do Hebrajczyków wyjaśnia, że stało się to dzięki wierze. Abraham i Sara uwierzyli obietnicy Boga, a ich wiara została potwierdzona darem syna. (Por. Hbr 11,8-11)
W Ewangelii widzimy inne Dziecko. Dziecko, które jest spełnieniem obietnicy zbawienia dla całej ludzkości.
Maryja i Józef przynoszą Jezusa do świątyni, by poświęcić go Bogu. I dziwią się, gdy na ich spotkanie wychodzą Symeon i Anna. Ci dwoje zaś potwierdzają niezwykłość przedstawionego w świątyni Dziecka.
Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju (…) Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela. (Łk 2,29-32)
W centrum dzisiejszej Liturgii Słowa stoi dziecko. Nic dziwnego. Przecież dzisiaj Niedziela Świętej Rodziny. A rodzina to: matka, ojciec i – jeżeli Bóg pobłogosławi – dziecko; dzieci.
To jest najprostszy opis rodziny. I najbardziej trafny! Wszystko inne, to sztuczne twory, które próbują uzurpować do miana rodziny, ale rodziną w sensie ścisłym nie są.